Opowieści z Narnii: Książę Kaspian

The Chronicles of Narnia: Prince Caspian
2008
6,8 129 tys. ocen
6,8 10 1 128670
5,8 22 krytyków
Opowieści z Narnii: Książę Kaspian
powrót do forum filmu Opowieści z Narnii: Książę Kaspian

Film ogólnie w porządku, ale chyba za dużo w nim Władcy Pierścieni (nie czytałem książki, może C.S. Lewis wzorował się na Tolkienie). Ale już od samego początku jak Kaspian ucieka z zamku a za nim ruszają w pogoń żołnierze przywodzi to na myśl pościg Nazguli za Arweną wiozącą Froda do Elronda. Cała armia ruszająca na Narnię przypomina armię Uruk-hai nacierających na Helmowy Jar. Akcja z drzewami budzonymi przez Aslana to oczywiscie marsz Entów na Isengard. No i jak giną na środku rzeki to też przypomina jak Arwena budzi rzekę co by potopiła Upiory. Nie pamiętam wszystkiego, może jeszcze jakieś analogie się znajdują :) ogólnie nic złego to nie jest, nie mniej podczas oglądania te porównania same się nasuwały :) pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
Generall_Lee

Też to zauważyłem, co mi się trochę nie spodobało. Ale musze przyznać, że film jest na prawdę ciekawy (przez co książka jest jeszcze lepsza, ale jej niestety nie czytałęm:-( )

Generall_Lee

"W Oksfordzie C.S. Lewis związał się z kręgiem Inklingów, do którego należeli też m.in. J. R. R. Tolkien, Charles Williams i Owen Barfield – nieformalną grupą, zajmującą się głównie dyskusjami o roli i kształcie literatury. Jej członkowie wspierali się wzajemnie w swoich literackich zamierzeniach, najbardziej głośny jest wzajemny wpływ Tolkiena i Lewisa." źródło wikipedia.org.pl
Jak widać, że Panowie się znali i przyjaźnili. Dużo dyskutowali na tematy własnych prac, więc pewne schematy powtarzające się w pracach oby pisarzy są usprawiedliwione. ;)

YeTiMan

Potwierdzam powyższą wypowiedź ;) (bynajmniej nie jestem żadnym autorytetem ;))

Lewis i Tolkien byli przyjaiółmi, choć we wspólnych dyskusjach często się nie zgadzali... Obie prace - z tego co słyszałem na pewnym wykładzie poświeconym właśnie 'Opowieściom z Narnii' - wypłynęły ze swoistego powrotu do wiary (katolickiej?/protestanckiej? - nie jestem pewny), który przeżyli obydwaj autorzy po okresie odejścia od niej, zwątpienia. Również w tym tkwi - choćby część - podobieństw obydwu dzieł... a może i ich źródło...?

Czytałem Narnię... i uważam, że jest tego w pełni warta - książka napisana językiem, można by powiedzieć, prostym czy wręcz 'dla dzieci'... jednak jej głębia - konteksty, alegoryczne postacie itd. sprawiają, że dzieło (cała seria) są niepowtarzalne i... po prostu są arcydziełem ;)

Pozdrawiam i zachęcam do przeczytania!

Ps. Myślenie, że jeśli obejrzało się już film, to książka niczym nie zaskoczy jest błędem nad błędami i pomyłką nad pomyłkami... ;) Ja nazwałbym film raczej swoistą wariacją nad 'Księciem Kaspianem' Lewisa - mimo że główne wątki fabuły są ksiażkowe, a nawet niektóre sceny zostały odwzorowane w każdym szczególe... No w każdym razie zachęcam gorąco jeszcze raz... bo troszkę odszedłem od tematu ;)

Porównania ze Sródziemiem są czymś oczywistym i wspaniałym zarazem, czymś co daje nowe pole do analizy obydwu dzieł oraz, być może, przeczyni się do powstania kolejnych przedstawień 'historii zbawienia' w 'innych światach'...