Hej.
W Narnii jestem zakochany...pierwszą część można spokojnie nazwać ekranizacją książki... jest, tak jak ona, pełna narnijskiej atmosfery, mądrości, magii. To co zrobiono z Kkaspianem to profanacja... film jest mocna interpretacja reżyserską -... pojawia się wiele dość ważnych wątków które w książce w ogóle nie istnieją. Zrezygnowano z ukazywania magicznej i odmiennej rzeczywistości i oddano pola scenom walki, desantów, rywalizacji... szeregowiec ryan wysiada :P Spoko, wszystko rozumiem... sceny walki robią wrażenie, są świetnie zrobione... duch rzeki... walczące drzewa...zapierają dech w piersi... ale film stracił swojego ducha tajemnicy, niecodzienności, inności, czarodziejskości... stał się tanią rozrywką...
TO co opisane jest w książce, również dzieje się na tle wojny... NA TLE...w filmie zaburzono tą równowagę...film jest O WOJNIE... film jest filmem wojennym.
Moja ocena : 8 za efekty specjalne, 1 za atmosferę
z każdą częścią ksiązki Narnia staje sie bardziej mrocznijesza więc Kaspian na podstawie był dobrze ukazany.Myślę że dodanie wątków było super:)
To, że staje się mroczniejsza, nie znaczy że jest mroczna, czyż nie ? ;-) To wciąż kraina baśni i wyobraźni dziecięcej - nie zapominajmy o tym.
Mówiąc o zaburzeniu równowagi miałem na myśli fakt, że rezyser wprowadza dodatkowe wątki batalistyczne (desant na zamek) a rezygnuje z tak wspaniałych scen jak taniec narnijczyków na polanie.
prawda, brakowało mi tego. Ale myślę, że scena tańca nie wypadła by dobrze w tym filmie....znaczy...ja cieszę się ,że tka zrobiono, nawet jeśli to nie całkiem to samo co w książce....dla mnie książka była za krótka a tu przynajmniej więcej się działo :D
Ej bez jaj gdyby przenieść wiernie książkowego "Księcia Kaspiana" to dopiero była by żenuła, dużo gadania, nic działania. Po trochu zgodzę się, że równowaga została naruszona, ale taka jest( tak mi się wydaje) natura tej części- bez wojny nie ma filmu. Przyznam się szczerze, czytając książkę wyobrażałem sobie te wszystkie sceny sieczki i wydaje mi się iż tak trzeba było ten film nakręcić. Faktem jest( przeczytałem na razie 3 części), że Lewis praktycznie nie daje żadnych opisów walki, a to co widzimy na ekranie to trend hollywood. Może jak obejrzę film jeszcze raz i czytnę książkę ponownie podejdę z większą dozą krytyki do tej ekranizacji. Sie zobaczy.
Jaaa tak samo. Gdy czytałam "księcia kaspiana" to sie tak zastanawiałam: Jak oni chcą z tego film zrobic? Poprostu w książce nie było na tyle fabuły zeby zrobic z tego film dlatego musieli nadrobic walkami : ) ale mnie sie podobało
ja bym sie zandzuiła gdyby film był oparty wyłącznie na ksiażce.ok ta akcja na zamku naprawde mnie urzekła ;)) początek to normalnie 'misja kreciki' a na końcówce sie popłakałam.ale bez tego film by był nudny jak flaki z olejem.Lewis stworzył książke dla dzieci nie wiedząc że dorosłym sie tez spodoba a dzieciom sie raczej o wojnach nie pisze.
Mi też niesamowicie się podobała ta nocna akcja na zamku, na końcówce też się popłakałam i długo nie mogłam przestać płakać. Książka była definitywnie dla dzieci, film jest już dla wszystkich- i to jest jego największa zaleta.
Zgadzam się z autorem postu. Brakuje w filmie NARNII. Jeśli czytaliście to wiecie. Kocham te książki dlatego, że jak je otwieram to przenoszę się na chwilę w inne miejsce, do innego świata, z dala od codzienności. A w filmie tego nie czułam. Był ciekawy, ale to nie Narnia.
Ktoś napisał, że Opowieści to książka dla dzieci. Nie zgadzam się z tym. Muszę tłumaczyc?