Z dużym opóźnieniem obejrzałam "Lwa, Czarownicę i Starą szafę". Wcześniej przeczytałam książkę, ale o dziwo nie zawiodłam się. Podobał mi się ogromnie. Dzieciaki są świeże i naturalne, coraz bardziej podoba mi się William jako Piotr - ma coś w tych swoich błękitnych oczętach. ;) Jako niezbyt wielka fanka ekranizacji tutaj oddaję Adamsonowi hołd - udało mu się lekkimi zmianami oddać ducha powieści Lewisa, a jednocześnie stworzyć pełne magii widowisko. Przepiękne plenery i zdjęcia, muzyka świetnie dopasowana i niezbyt dużo efektów specjalnych. Bardzo dobrze zobrazowana bitwa, bez popadania w przesadę. Jednym słowem - cudeńko! Patrząc teraz na "Księcia Kaspiana" stwierdzam, że Adamson - podobnie jak twórcy 3 (i wzwyż) Pottera zarżnął całą atmosferę książki. Ja rozumiem, że publiczność masowa ma takie, a nie inne wymagania. Ale szkoda, że każdy kolejny film będzie poważniejszy i brutalniejszy, bo "widzowie dojrzewają". Ja lubię czasami właśnie takie bajkowe i dziecięce filmy. Narnia oczywiście nie jest typową książką dla dzieci, ale wiadomo - film rządzi się swoimi prawami. Zgrabna i wierna ekranizacja, nie to co Caspian.
Jest tu sporo efektów specjalnych, tyle, że ich tak nie widać :-P
A każdy kolejny film nie będzie brytalniejszy, jak to mówisz, bo bohaterowie się zmieniają i są młodzi, więc myślę, że nie będzie tak "brutalnie". Ale myślę, że 1 część jest taka bajkowa, bo była to pierwsza część i Lewis pisał ja "pod dzieci" specjalnie i miał ten świeżutki pomysł. :-)
Ja uważam, że obie części są wspaniałe. Pierwsza była perfekcyjną ekranizacją książki, taka baśniowa, dokładnie jak książka. Druga natomiast już nie była taką "bajkową", zresztą tak jak książka. Znakomite efekty specjalne, akcja, gdzieniegdzie powody do śmiechu, piękne kostiumy itp. Moim zdaniem wszystko, co powinno cechować dobry film.
Zdecydowanie zgadzam się z Julią. Nic dodać, nic ująć.
Co do efektów: w "Lwie..." jest około 1000 sekwencji z efektami specjalnymi, czyli więcej niż w drugiej części Harry'ego Pottera (ok. 800, 900 ujęć), w drugiej zaś 1500 (tyle co we "Władcy Pierścieni: Powrót króla").
Pozdrawiam