Skończyłem oglądać go 10 minut temu i muszę powiedzieć że jestem lekko rozczarowany. O grze aktorskiej nie będę mówił bo mówiąc szczerze jest ona trochę sztywna (na dodatek oglądałem go z polskim dubbingiem,co mi trochę irytowało..zwłaszcza sceny płaczu),efekty były na przyzwoitym poziomie ale jedno co mnie raziło to fakt że wszystko się działo za szybko,cała ta akcja. Weźmy przykład Piotra Pevensie,dostał miecz od Świętego Mikołaja (co mnie trochę zmieszało),to samo dotyczy się jego siostry Zuzanny która otrzymała łuk..ale nie o to mi chodzi co kto dostał ale o to że podczas walki walczyli oni jak prawdziwi wojownicy (na przykład Piotr w pewnym momencie zabija jednym ciosem Minotaura..no proszę was..przecież to niemożliwe żeby niedoświadczony w boju dzieciak zabił dwumetrowego byka dzierżącego połowę od niego mniejszy topór. Ja rozumiem że ten film kierowany jest do młodszej części publiki ale mogli trochę urozmaicić pewne sceny bo jak dla mnie to wszystko się za szybko działo,ten film powinien być dłuższy wtedy zachowana byłaby ciągłość scen. Co innego czułem na seansie "Władca Pierścieni",chociaż nie wiem czy dobrze jest przyrównywać go do tego filmu. Mam zamiar obejrzeć kolejną cześć jaką jest "Opowieści z Narnii: Książę Kaspian" i nie wiem czego mogę się spodziewać. Ale jak dla mnie to ocena 4/10 a szkoda bo byłem podekscytowany wypożyczając ten film a czytając recenzje i komentarze innych (gdzie wystawia się temu filmowi 10/10..zlitujcie się).
"Weźmy przykład Piotra Pevensie,dostał miecz od Świętego Mikołaja (co mnie trochę zmieszało),to samo dotyczy się jego siostry Zuzanny która otrzymała łuk..ale nie o to mi chodzi co kto dostał ale o to że podczas walki walczyli oni jak prawdziwi wojownicy (na przykład Piotr w pewnym momencie zabija jednym ciosem Minotaura..no proszę was..przecież to niemożliwe żeby niedoświadczony w boju dzieciak zabił dwumetrowego byka dzierżącego połowę od niego mniejszy topór"
Tak było w książce, wcale się to wolniej nie działo. Wyjaśnione to było magią Narnii i Aslana, przeczytaj książkę to się nie będziesz dziwił ;)
Cykl mojego dzieciństwa, teraz co prawda wydaje się troche infantylny, ale nadal pełen uroku. Film jest lepszy niż się spodziewalam, podejrzewalam że to będzie tryskająca wodotryskami chała, dlatego długo się za ten film nie bralam. Ale jednak jest nieźle, może nie genialnie, ale nieźle. Chyba lepiej już się tego nie da przenieść na ekran.
niby w książce wszystko wytłumaczyli (ale widz nie powinien czytać pierwowzoru, żeby zrozumieć ekranizacji!) zgadzam się, że łubu dubu, które pojawiło się nagle po cudownym, kameralnym i baśniowym początku zburzyło film i zrobiło się kolejne ratowanie świata.
wiem, wiem - książka. z drugiej strony - dlaczego nie można zrobić luźnej ekranizacji powieści Lewisa opowiadającej o świecie, który żyje własnym życiem, bez patosu - baśniowo..
czepiam się efektów, które były według mnie poniżej poziomu. a miecz Piotra i łuk Zuzanny zalatywał lekko plastikiem. jak dla mnie za dużo patosu. taki dzień niepodległości z minotaurami. ja lubię jak jest mało, baśniowo, tajemniczo...
z kina wyszedłem zażenowany, dlatego daję 4 - za świetny początek filmu. potem wszystko na łeb na szyję. nie ratuje nawet muzyka.
Mi "Lew, czarownica i stara szafa" bardzo się podobał i to jeden z moich ulubionych filmów. Dla mnie najmocniejszą stroną obrazu jest chyba wspaniale opowiedziana historia - przedstawiona w sposób zgrabny, inteligentny, a za razem przejmujący i wciągający, oraz główni bohaterowie - Łucja, Zuzanna, Piotr i Edmund - bardzo sympatyczni i świetnie pokazani przez aktorów.
Tyle.