wspaniałe kino. realistyczne i bolesne. pomimo tematyki (prostytucja, alkoholizm, społeczne niziny) dalekie od kina interwencyjnego narzucającego łatwe odpowiedzi i uproszczone sylwetki bohaterów, co irytowało tak bardzo w nieudanej "lilja-4-ever" Moodyssona. dystans z jakim jest opowiadana ta opowieść dodatkowo wzmaga intensywność emocji, które towarzyszą widzowi obserwującemu zmagania Or z matką prostytutką. pani reżyser nie ocenia. nie pokazuje matki ani jako ofiary, ani potwora, który bezpośrednio przyczynia się do tragedii zagubionej dziewczyny. co więcej rzeczywistość przedstawia ze zrozumieniem i szczerością, która wydaje się charakteryzować doświadczonych reżyserów, a nie, jak w tym przypadku, debiutantkę.
kolejnym atutem obrazu jest sugestywne, otwarte zakończenie, które sprawia, że scena rzeczywiście ostatnia, filmowy wykrzyknik podsumowujący i zamykający całą treść, pojawia się wyłącznie w wyobraźni widza... ku własnemu zaskoczeniu okazałem się widzem co najmniej naiwnym, bowiem zaraz po seansie miałem nadzieję, że Or w ostatniej chwili jednak się wycofa...
pomimo tych zalet "Mon tresor" polecam wyłącznie cierpliwym widzom tj. tym, którzy cenią psychologię postaci bardziej niż żywiołową narrację.