7,3 47 tys. ocen
7,3 10 1 47378
5,9 17 krytyków
Osiem milimetrów
powrót do forum filmu Osiem milimetrów

Po tym czego doświadczy Tom Welles zmierzając się z brutalną i niewytłumaczalną prawdą, już
nic nie będzie dla niego takie samo jak przedtem.
Ale najpierw może trochę o samym filmie, bo warto o nim napisać coś pochlebnego.
W teraźniejszych czasach kina, ciężko doszukać się intrygującego, a zarazem interesującego i
niecodziennego scenariusza, nie tylko w kategorii thriller. ''8 milimetrów'' to dosyć specyficzny
obraz o którym szybko się nie zapomina. Zresztą dziś większość z produkcji odchodzi szybko w
niepamięć.
Film Joela Schumachera może i nie jest jakąś ekranową bombą, nawet jak na minione
stulecie, ale swój klimat i solidnie prowadzoną fabułę posiada.
Mimo obszernych ilości drugoplanowych postaci, role te nie pozostają tylko i wyłącznie nic nie
znaczącymi epizodami. Śmiem twierdzić, że bardziej mogą zakorzenić się w umysłach widzów,
aniżeli główny protagonista, prywatny detektyw Tom, chociaż i jemu trudno coś zarzucić.
Zarówno Gandolfini jak i Phoenix czy Stormare, tworzą kreacje nietuzinkowe, ale przede
wszystkim bardzo istotne dla przebiegu sprawy. Są mocno wyraziści, dobrze nakreśleni.
Pomiędzy ohydnymi i mrocznymi zakamarkami ich nędznej egzystencji, znalazł się on, facet
któremu trudno pojąć ''dlaczego?'' i ''w jakim celu?''.
Akcja filmu może raptem tylko w dwóch momentach toczy się mozolnie. Cała reszta to
opowieść, która systematycznie odkrywa coraz to nowsze ciekawostki i zmierza punkt po
punkcie ku finalnej rozgrywce.
Trzeba też przyznać, że dzieło Schumachera jest bardzo sprawne technicznie.
Udane kadrowanie, ciekawe zdjęcia, sprawne oko operatorów kamer, dźwięk, czy w końcu
urozmaicona i niebanalna ścieżka dźwiękowa, sprawiają jeszcze większą ''radochę'' w
oglądaniu.
Od chwili gdy na drodze Toma staje Max, koleś z kosmiczną fryzurą na głowie, historia zaczyna
maksymalnie wsysać w paskudną tajemnicę, a detektyw dosłownie przesiąka problemem na
wylot. Jego umysłowi ciężko przyswoić to czego jest świadkiem. Wciągnięty w wir wydarzeń, nie
potrafi, ale też i nie chce się zatrzymać.
Słowa uznania należą się tu także Nicolasowi Cage. Niektórzy zarzucają mu brak charakteru w
odtwarzanej postaci, że źle został dobrany do roli w której do końca się nie odnalazł.
Według mnie jednak całkiem dobrze oddał wizerunek zwyczajnego gościa, który wchłonął się
w świat zła, w świat mu obcy, w świat kompletnie nie pasujący do jego natury.
Jego złość, strach i przerażenie nie były wcale wymuszone. Ukazał całkiem przyzwoicie swoje
wewnętrzne rozbicie i ból jaki go przeszywał. No, ale każda opinia jest przecież inna.
Tak samo zarzucano mu zły tok myślenia i popełnianie błędów. Ale dzięki temu nie mieliśmy
do czynienia z jakimś superhero, a zwykłym facetem, którego przerosła sytuacja w której się
znalazł. Bo prawdę mówiąc znalazł się w niewłaściwym miejscu wśród niewłaściwych ludzi.
''Osiem milimetrów'' tak czy inaczej to solidny kawałek kina, bez zbędnych fajerwerków, a dziś o
dobry thriller/ kryminał cholernie trudno. Za świecą takich się szuka.
7/10 wystawione przeze mnie, to sprawiedliwa ocena. Jakby nie patrzył, opłacało się poświecić
dwugodzinny czas na ten seans.

ocenił(a) film na 8
djrav77

fajna recenzja ;)

ocenił(a) film na 10
djrav77

Dla mnie 8mm już chyba zawsze zostanie filmem z czołówki ulubionych. Dzięki niemu też "odkryłam" Petera Stormare'a (jakże wiele mogłam stracić!). Historia wciągająca od początku, zarówno widza, jak i głównego bohatera. Z tym, że, podobnie jak z patrzeniem w otchłań, tak i z tańcem z diabłem, to diabeł zmienia jego. Boleśnie.

Bardzo trafnie zauważyłeś "Niektórzy zarzucają mu brak charakteru w odtwarzanej postaci (...). Według mnie jednak całkiem dobrze oddał wizerunek zwyczajnego gościa, który wchłonął się w świat zła, w świat mu obcy, w świat kompletnie nie pasujący do jego natury."
Z początku sama pomyślałam: "Pięknie, Cage ze swoją zbolałą miną znowu gra ofiarę". Ale faktem jest, że doskonale zagrał właśnie "zwyczajnego gościa". To nie Bruce Willis, który pewnie wszystkich by zagadał ;) To człowiek "z ulicy", zwykły obywatel, którego którego cały ten brud przerósł i pozostawi na pewno trwały ślad, próbuje jednak z nim walczyć. Jego zaangażowanie i "ludzkość", "zwyczajność" najbardziej oddaje scena, w której odpowiedź "ponieważ mógł sobie na to pozwolić" jest dla niego nie do pojęcia.

Muzyka genialna. Za pierwszym razem mnie drażniła. Potem wylądowała w "ulubionych". Coś zupełnie innego. Świetnie pasująca do tego pokręconego klimatu.

Wciąż zazdroszczę Ci "pióra" :))
Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
Ling1983

Ling, naprawdę nie ma czego zazdrościć. Twoje obszerne i jakże konkretne posty, śmiało mogły być zamienione na oddzielne tematy. Porównania i skojarzenia u Ciebie są bardzo celne. Jeszcze lepiej to wygląda jeżeli chodzi o sam dobór słów. Szczerze, to lepiej się czyta Ciebie niż mnie.
Żadne to pochlebstwa, a stwierdzenie faktów :)

pozdrawiam dee jay