Czy w ogóle warto poświęcać czas i miejsce dla tak bezwartościowego filmu ? Z szarych plakatów na mieście patrzy na nas twarz przystojnego Nicolasa Cage'a w ciemnych okularach. Nic nie wydaje się zapowiadać tego, co czeka nas w kinie. Dwie godziny męki na niewygodnym krześle i prób myślenia o czymś innym niż świńskie porno, krew i wreszcie brutalne zabójstwa. Całość ogólnie dobijająca. Żadnych nawet prób zastosowania jakichkolwiek rozluźniających atmosferę wstawek. Każda kolejna scena jeszcze bardziej pogrąża psychicznie widza. Całe zło kumuluje się w samej, niemożliwie fatalnej końcówce. Detektyw Tom Welles, z którym na początku się identyfikowałem, pod koniec zdradza widza, zamienia się w zwierzę tak jak oni... Teraz będę uważniej wybierać filmy.