i nie jest to zlosliwosc ani ocena pochopna. mialam nadzieje na dobra animacje dla starszej widowni, z wieksza dawka realizmu i ambitnego humoru niz w typowych produkcjach animowanych (przy czym od humoru nie wymagalam zbyt wiele i nie przeszkadzalby mi dobry humor oparty na absurdach zamiast cietej riposty)... niestety przeliczylam sie w kazdym mozliwym aspekcie.
zarowno w trakcie jak i po obejrzeniu probowalam zrozumiec do kogo wlasciwie kierowana jest ta produkcja. nie do doroslych/mlodziezy- bo jest okrutnie infantylna, a wstawki musicalowe sa nieporozumieniem; nie do dzieci- bo film jest zwyczajnie wulgarny.
nie rozumiem co mialo na celu zestawienie szarej rzeczywistosci i realizmu (historii glownego bohatera, alkoholizmu i wandalizmu przedstawionemu w przekonujacy i prawdziwy sposob) z bzdurami (kazda akcja z jelonkami, a przede wszystkim dziadzio i jego siostra).
animacja sama w sobie nie zachwyca, ani nie razi. jednak projekty postaci oddaja dokladnie to, co wydarzenia- kompletna niespojnosc. postacie wygladajace naturalnie (glowny bohater, jego przyjaciolka z dziecinstwa i 99% innych bohaterow w tle) graja na jednym planie z dziadziem i jego siostra, ktorzy niedojze wygladaja jakby urwali sie z innej bajki, to jeszcze budza zwykłe obrzydzenie. zakladam, ze w ramach nadrobienia wygladu mieli budzic sympatie zachowaniem- niestety, dla mnie byli zalosni i kompletnie nieprzekonujacy. probowalam nawet zestawic ich z najbardziej znanym "zdeformowanym" bohaterem- quasimodo z disneyowskiego dzwonnika z notre dame- zeby zrozumiec czy autorzy chcieli przekazac cos podobnego. i doszlam do wniosku, ze cokolwiek chcieli przekazac- nie wyszlo im. co dodatkowo podsumowali rownie zalosnym i rownie nieprzekonujacym zakonczeniem.
oprocz tego, ze nie polecam tej produkcji ogolem, to ZDECYDOWANIE nie polecam jej na okres bozonarodzeniowy (mimo, ze akcja dzieje sie wlasnie w czasie swiąt i mozna dac sie nabrac, ze to kolejna produkcja na "wprowadzenie w sciateczny nastroj"). "osiem szalonych nocy" nie jest warte poswiecenia sobie czasu i jest produkcja, do ktorej zdecydowanie (bez zalu i "a moze kiedys") nigdy nie wroce.
p.s. jesli ktos dalej waha sie czy obejrzec- warto zerknac na "nagrody" jakie ten film otrzymal ;). zaluje jedynie, ze nie spojrzalam tam zanim obejrzalam, a pokierowalam sie jedynie mylacymi, przychylnymi opiniami na filmwebie...