Gdzie wy tu widzicie obłęd religijny, gdzie widzicie szaleństwo, klimat, horror? O zgrozo na Netfliksie film ten jest w kategorii "sensacja", podczas gdy tu się NIC nie dzieje. Jedna bohaterka non stop się modli, a druga non stop je i chodzi po wrzosowiskach. Nic więcej. Film ma słabe podłoże religijne (tego typu ciemnogród widzieliśmy już wiele razy, nic nowego), nie ma tu akcji, sensacji, zupełnie nic. Jeszcze na siłę film stara się być nowatorski, łamiąc czwartą ścianę. Wychodzi to crindżowo.
rodzice głodzący córkę do śmierci żeby ocalić duszę zmarłego syna, który tak siostrę kochał, że ją poślubił jak miała 9 lat nie spełniają twojej definicji obłędu religijnego?
Siweq, zgadzam sie w 100%. Wszystko to w imie religii. 
 
Nie rozumiem jak mozna tez ocenic ten film na 3, sama scenografia z pieknymi wrzosowiskami, zdjecia, kolorystyka. Scena gdzie pielegniarka zdaje raport, komisja siedzi za stolem, wszystko jak z namalowanego obrazu. 
 
Nie jest to arcydzielo ale jak na film na Netflixie dosyc dobrze sie go oglada.
Piękne widoki są też w Rings of Power i raczej nikt nie ma oporów, by ocenić tę produkcję na 2-3 gwiazdki. Film ocenia się jako całość. Znam milion innych filmów, gdzie można popatrzeć na piękne wrzosowiska.
Możliwe, ale film "Szkoła Czarownic" dobrze wiedział, że jest filmem klasy B i nie aspirował do niczego większego. Jak na film o współczesnych czarownicach, kierowany głównie do young adult (i to jeszcze z 1996 roku) to było dla mnie pozytywne zaskoczenie i nawet obejrzałabym go ponownie. A "Osobliwość" już bym nie włączyła drugi raz. Ten film już mierzy wyżej. I po prostu nie spodobało mi się wykonanie tego filmu, a zwykle filmy o tematyce fanatyzmu / obłędu / odosobnienia itd. bardzo lubię.
Gdyby ta matka naprawdę głodziła tę córkę... ale ona mimo wszystko podaje jej jedzenie! Skoro łamie warunki postu, to nie będzie żadnego odkupienia dla syna. Gdzie tu obłęd religijny? Raczej patriarchat (kobieta musi poświęcić własne życie, by zbawić zwyrodniałego mężczyznę). Obłęd religijny byłby, gdyby matka bezlitośnie zagłodziła córkę dla dobra jej brata. Z drugiej strony zagłodzenie się = samobójstwo, czyli najgorszy grzech. Dla osoby fanatycznie religijnej raczej nie do pomyślenia. Mnie się to nie klei.
Oczywiście, że głodziła. W pewnym momencie główna bohaterka odcina kontakt z matką, która w każdym momencie może przerwać szopkę z głodówką, a tego nie robi. W ostatniej rozmowie z pielegniarką matka stwierdza, że śmierć córki nie ma znaczenia, bo w ten sposób zapewni swoim dzieciom życie wieczne. Nie widzę tutaj żadnego patriarchatu, nikt jej do niczego nie zmuszał, ona nic nie musiała. Fanatycy religijni nie myślą logicznie.
Tylok kto będzie czytał wątek "Chyba oglądałam inny film" przed obejrzeniem filmu i narzekał na spoilery :)
Mnie się to też nie klei. W ogóle nie wiadomo o co tu chodzi. 
Z jednej strony matka poniekąd wyraża zgodę na głodzenie się córki ale z drugiej potajemnie ją karmi. Jaki to ma sens? Jeśli wierzy, że córka poszcząc zbawi duszę brata to po co ją karmi? Dla mnie totalny bezsens. 
Poza tym do końca nie jest wyjaśnione czy matka wie co brat zrobił siostrze i dlaczego obwinia ją o jego śmierć. 
Wiem, że to film ale ja nie kupuję też zachowania Anny. Ciężko mi uwierzyć żeby 11letnie dziecko miało tak silną wolę żeby nic nie jeść kiedy ma taką możliwość. A nawet jeśli to jej późniejsze zachowanie temu przeczy. 
Niestety nie widzę też tu happy endu. Dziewczynka molestowana przez brata, wpędzona w poczucie winy, wychowywana przez fanatycznie religijną rodzinę i prawie zagłodzona - trauma wielka jak stąd na Marsa i raczej jej nie przejdzie nawet w Australii.