Akcja filmu toczy się w niedalekiej przyszłości. Tuż po wojnie jądrowej pomiędzy USA i Chinami, większość planety jest skażona promieniowaniem i wymarła. Ostatni żywi ludzie przetrwali jedynie w Australii, gdzie nie dotarła jeszcze radioaktywna chmura i gdzie przybywa ostatnia ocalała, amerykańska, atomowa, łódź podwodna. Australijski rząd w związku z nadciągającym, śmiertelnym, opadem promieniotwórczym, organizuje wyprawę amerykańskiej łodzi podwodnej do sprawdzenia terenów Alaski, według australijskich naukowców, rzekomo, ostatniego miejsca na Ziemi nadającego się do życia. Rozpoczyna się wyścig z czasem i walka o przetrwanie.

"Ostatni brzeg" to film długi lecz ciekawy, powoli lecz sukcesywnie wciągający widza w dramaturgie i wir wydarzeń. Fabuła jest realistyczna, bez zbiegów okoliczności, bez zbędnych fajerwerków, dzięki czemu widz ma wrażenie że wydarzenia niemal dzieją się na prawdę. Zdjęcia mimo widocznych ograniczeń budżetowych są zrobione bardzo starannie i efektownie co w połączeniu ze świetną, klimatyczną muzyką Christophera Gordona dostarcza nam interesującego widowiska. Na dużą pochwałę zasługuje rewelacyjna gra aktorska szczególnie Rachel Ward oraz Bryana Browna ale także innych aktorów. Założeniem filmu jest zwrócenie uwagi na bezsens posiadania przez ludzkość broni jądrowe która stwarza realne ryzyko zagłady rasy ludzkiej. Film także świetnie ukazuje relacje międzyludzkie, miłość, przyjaźń i nienawiść w obliczu zbliżającej się śmierci a także chorobliwy strach przed samotnością.

Dla "post-apokaliptycznych fanów" oraz ich dziewczyn, tytuł wręcz obowiązkowy.