Nic dla siebie interesującego w nim nie odnalazłem. Ani fabuła mnie nie porwała, ani żadnych emocji u mnie nie wywołał, oglądanie zakazanego miasta i tamtejszych zwyczajów - niezbyt mnie pasjonuje.
Jako dokument, czy film historyczny - nie nadaje się kompletnie. O historii lubie czytać w książkach historycznych, takich obiektywnych i całkowicie pozbawionych emocji u autora.
Biografie - nigdy raczej mnie nie interesowały (niektórzy się zaczytują).
W kwestiach etyczno-filozoficznych również nic ciekawego i intrygującego w nim nie znalazłem.
Najlepsza w filmie - muzyka.
Moja ocena: cos miedzy 5-6/10
Przemyślałeś swe słowa? Arcyciekawy film, zachwyca wizualnie. Przyblizenie tła politycznego i niuanasów uważam nie tylko za isotne ale właśnie niezmiernie ciekawe. Taka fuzja kultur, stsousnków w regionie i dobrowolona europeizacja (stroje np.!) jest osobliwa i interesująca dla oka i ucha (zatem ciekawa). Film był dobry, chociazby dlatego że nie był czarno-biały, nie było złego czy dobrego Ostaniego Cesarza.
Poszerz zainteresowania i doceń kunszt. Przeciez to co podales nie moze uchodzic za kryterium oceny filmu!
Nie pamiętam czy przemyslałem. Być może nie. Ale jak tak go czytam, to wszytko co o swoich upodobaniach napisałem podtrzymuje.
Przykro mi, że nie interesuje mnie to samo co Ciebie. Zastanowie się nad tym czy ma być mi z tego powodu wstyd.
Przez to, że estetyką zachwyca mnie również co innego - jest mi przykro także.
Zainteresowania poszerzyć o co?
"Przeciez to co podales nie moze uchodzic za kryterium oceny filmu!"
A dlaczego nie? A jesli przyjmuje założenie, że moje oceny na filmwebie są w 100% subiektywne? (i swiadczą one o mnie, a nie jakiejs obiektywnej wartosci filmu, której ani nijak mierzyć nie potrafię, anie nie czuje potrzeby posiadania takiej umiejętnosci).
Nie zgadzam się, to jak ocenić film jako słaby dlatego że traktuje o wojnie na Bliskim Wschodzie (Irak) a nie np. Dalekim Wschodzie (WIetnam). Film jest dobry badz nie z innych, raczej oczywistych powodów (zdjęcia, gra aktorska, zbudowanie okreslonej quasi-rzeczywistości, fabuła, dialogi itd.).
Totalny bezsens, twoje subiektywne rejony zainteresowan nie maja zadnego znaczenia - to nie jest kryterium oceny. Za kilkanascie lat bedziesz prochem, za kolejne nikt nie bedzie o tobie pamietal. Jakie bedzie mialo znaczenie zaznaczenie ze to bylo do kitu bo cie nie interesuje? Ja tez nie pasjonuje się wszystkim, jednak nie skazuje tego na potepienie i nie okreslam mianem gniota - to bylaby z mej strony ignorancja. Przeciwnie, przypuszczam ze za jakis czas moge byc odbiorca, poniewaz z takich a nie innych powodow temat uznam za atrakcyjny, badz bede sie zle czul z brakiem wiedzy w kwestii jakiegos obszaru.
No ale powtarzam - moim celem wystawiania ocen filmom na filmwebie w najmniejszym nawet stopniu nie jest ujęcie w skali 1-10 jego obiektywnej wartosci.
Nie wiem jednak dlaczego zakładasz, że takie rzeczy jak zdjęcia, gra aktorska itp nie mają przeogromnego znaczenia w moich (w 100% subiektywnych) ocenach?
Oczywiste jest przecież, że KAŻDY po obejrzeniu: dwóch identycznych filmów, tylko różniących się znacząco poziomem gry aktorskiej - oceni wyżej ten lepiej zagrany. Z niektórymi rzeczami nie ma już tak łatwo, ale również w uproszczeniu można przyjąć, że taka prawidłowość zachodzi.
Dlatego więc - w 100% subiektywnie oceniając film (ocena jest miarą przyjemności w momencie oglądania i sumie przyjemności po obejrzeniu filmu) uważam, że nie muszę przyznawać dodatkowych punktów za np dobre zdjęcia (bo jak by były gorsze to i by mi się film mniej podobał).
Problem tkwi jednak w czymś innym - czym są obiektywnie dobre zdjęcia? Czym jest obiektywnie dobra gra aktorska?
Zdefiniować się tego nie da inaczej, jak przez wyliczanie apriorycznie przyjętych, niepodważalnych cech dobrego zdjęcia, ujęcia filmowego itp.
Ja jednak coś takiego odrzucam z niesmakiem. Nie godzę się na taki dyktat.
Poza tym - za bardzo śmierdziało by mi to snobizmem (popadnięcie w którego się boję).
Co do reszty:
1. Nigdy w życiu chyba (choć ręki sobie uciąć nie dam) - nie napisałem o żadnym filmie - "gniot" (ani raczej nie używałem innych tego typu określeń). Mój sposób oceniania po prostu na to nie pozwala.
2. "Ostatni Cesarz" oceniłem na 5/10, a więc przecież nie tak nisko wcale. Filmweb i ja mówię na takie filmy per "OK". Poza tym - umieściłem go na 14 miejscu w moim filmwebowym rankingu filmów, które najbardziej nie doceniłem...
3. Oczywiście, że bardzo często zmieniam oceny filmom po odświeżeniu ich sobie po latach (a nawet po kilku tygodniach).