Jeju zapowiadało się tak fajnie. Mimo tego, że film nie przypominał horroru ani trochę,
ucieszyłam się jak Marcus wracał już do domu, bo myślałam, że film naprawdę ma pokazać
prawdę o ubzduranych opętaniach. Ale potem on wstąpił do tego baru i znów wszystko się
zagmatwało. Ponadto zakończenie, które na siłę ma zrobić z tego horror i nudną
amerykańską papkę. Byłoby oryginalniej, gdyby zachowali takie zdrowe podejście do tematu
i nie wciskali ostatniego egzorcyzmu do gatunku jakim jest horror.
Dokładnie. Pomysł był naprawdę ciekawy - nakręcenie filmu paradokumentalnego o tym, jakimi oszustwami są egzorcyzmy i gdyby tak to wyglądało, film byłby o wiele lepszy. Zamiast tego mamy to, co zwykle - dziewczynę zapłodnioną przez demona, jakiegoś pastora, który bohatersko próbuje uratować tę 16-latkę pod wpływem nowo odnalezionej wiary + kilka bestialskich morderstw, bo krwi nigdy za dużo.