no wlasnie ale zapada w pamiec a to dzieki genialnej roli foresta whitakera który jest motorem napedowym filmu. Dawno zaden aktor mnie tak nie zaskoczyl a z tego co pamietam forest zawsze grywal spokojniejsze role - a tu pierwsze co robi to co? wydziera sie przez mikrofon: ugandaaaaaaaaaaa!!!! az ciarki przechodza przy tym naglosnieniu w kinie - rola swietna zabraklo mi tylko troche wiecej skupienia sie na postaci generala w chwilach gdy byl sam...nie zostalo ukazane jego wewnetrzne ja i moze jakies skrupuly badz zawachania - a patrzac co zrobil whitaker - wiem ze moglby to udzwignac. natomiast film sam w sobie nie jest niczym odkrywczym i w pelni nie oddaje nam postaci slawnego generala. Wspaniala muzyka, niegorsze zdjecia ale niektore rozwiazania byly zbyt holywoodzkie a gdy akcja zaczela nabierac tempa i zaciesniac sie wokol gardel bohaterow film nagle sie skonczyl...ogolnie stawiam ocene pozytywna ale mozna bylo z tego wycisnac cos wiecej a foresta w roli amina trzeba zobaczyc - oskara ma w kieszeni!