moze ktos ma podobne do moich odczucia
ale dla mnie to byl przedewszystkim film o granicach, ktore ustanawiamy i przekraczamy w swoim zyciu
o tym jak zlo powoli wciaga czlowieka
moze nie po to abysam stal sie zly ale poto zeby je tolerowal i akceptwal
wydaje sie ze od samego poczatku , glowny bohater ma mozliwosc zorientowania sie kim
lub jakie jest wladca Ugandy - mimo to decyduje sie na pewne zacisnie relacji wspolwprace - odrzucajac od sie biebie - niejako niechcac wiedziedziec o zdarzeniach ktorych byl swiadkiem
dla mnie to byl film o koniecznosci postawienia pewnych granic - dotyczacych zasad, ktorymi chcemy siec kirowa w zyciu
i o tym jak przekroczenie granicy pomiedzy tym co jest dobre i tym co moze nie jest takie zle prowadzi do katasrofy