Film "Ostatni pojedynek" to kolejne historyczne dzieło Ridleya Scotta, które zabiera widzów w mroczny świat średniowiecznej Francji. Chociaż na tytułowy pojedynek trzeba czekać niemal dwie godziny, warto uzbroić się w cierpliwość, ponieważ jak dla mnie scena ta jest jedną z najlepszych rycerskich walk w historii kina. Scott z wielką wprawą oddaje realia epoki, znanej z zabobonów, brutalności i dominacji kościoła, kreując atmosferę pełną ponurego klimatu. Smród, błoto i chłód niemal przenikają przez ekran, nadając filmowi niesamowitą autentyczność.
Film oparty jest na autentycznych wydarzeniach, zapisanych w kronikach i opowiada historię ostatniego legalnego pojedynku sądowego we Francji. Ridley Scott sięga po nietypową narrację – tę samą opowieść przedstawia z trzech różnych perspektyw: rycerza Jeana de Carrougesa (Matt Damon), jego żony Marguerite (Jodie Comer) oraz giermka Jacques’a Le Grisa (Adam Driver). Każda z tych perspektyw ujawnia drobne różnice w szczegółach i interpretacjach zdarzeń, co buduje napięcie i skłania widza do refleksji nad prawdą i subiektywnością postrzegania rzeczywistości.
Obsada filmu jest mocną stroną produkcji. Jodie Comer zachwyca jako kobieta walcząca o swoje prawa i godność w świecie, który postrzega kobiety jedynie jako własność mężczyzn. Adam Driver w roli Jacques’a Le Grisa świetnie balansuje między charyzmą a ciemniejszą stroną postaci. Matt Damon jako surowy i pełen dumy Jean de Carrouges wprowadza kontrast.
Ridley Scott, który wcześniej udowodnił swoje zamiłowanie do historii i epickich narracji, ponownie udowadnia, że wiek nie jest przeszkodą w tworzeniu ambitnych projektów. Film jest technicznie perfekcyjny – od wspaniale odwzorowanych kostiumów i scenografii po dynamiczne zdjęcia. Muzyka i dźwięk potęgują napięcie i pozwalają widzowi zanurzyć się w realiach średniowiecza.
"Ostatni pojedynek" to nie tylko film o mieczach i honorze, ale także o prawdzie, walce o sprawiedliwość i sile kobiecego głosu w opresyjnym świecie. Polecam