Ostatni smok

DragonHeart
1996
7,2 44 tys. ocen
7,2 10 1 44490
6,1 12 krytyków
Ostatni smok
powrót do forum filmu Ostatni smok

Dragonheart to prawdziwa perełka pośród filmów fantastycznych. Jest niczym dobre wino - im starszy, tym lepszy, zwłaszcza że odciska się wyraźnie na tle powstających jeszcze, trywialnych produkcji z jego gatunku. A przede wszystkim z każdym rokiem potwierdza swoją pozycję niepokonanego lidera w jednej kategorii. Jakiej? Do tego zaraz dojdę.

W filmie mamy wszystko, czego się można spodziewać po tego typu kinie - średniowieczny świat owiany aurą mistycyzmu, odrobinę magii, wyraźny podział na tych dobrych i tych złych, oraz wreszcie gwóźdź programu, czyli SMOKI (a raczej smok). Fabuła sprowadza się do znanego wszystkim schematu, czyli triumfu dobra nad złem. Nie grzeszy przy tym nadmierną komplikacją - jest prosta, jasna i klarowna, nieco wzbogacona wewnętrznymi rozterkami niektórych bohaterów, podążająca przez chwile zwątpienia i grozy aż do ckliwego finału. Dragonheart ma jednak w sobie tę swoistą magię, urok, który przyciąga do ekranu i nie pozwala się oderwać. Są tu i poruszający, wyraziści bohaterowie, których losami można się autentycznie przejąć, są okazje i do śmiechu, i do wzruszeń. Przede wszystkim jednak nieodłącznym elementem tego uroku jest tytułowy (ale tylko dla polskiej wersji :P) ostatni smok.

I tu właśnie doszedłem do wspomnianej wyżej kategorii - Dragonheart to niepobity jak dotąd ideał w kwestii kinowej smoczej kreacji. Widać, że twórcy ze wszystkich aspektów filmu skupili się najbardziej na postaci Draco, który nie tylko znakomicie i wiarygodnie wygląda (zwłaszcza jak na rok produkcji - 1996!), ale też ma swój nieodparty urok, jakiego nie znajdzie się nigdzie indziej. Dzieje się tak po pierwsze dzięki GENIALNEJ kreacji Seana Connery'ego, który użyczył Draco głosu (oraz swego charakterystycznego szkockiego akcentu). Na samym głosie jednak zasługi znakomitego aktora się nie kończą - obdarzył on smoczego bohatera charakterem, duszą, nawet mimika Draco może przywodzić na myśl Connery'ego. Na tym jednak wspaniałości związane ze smokiem-bohaterem się nie kończą. Twórcy Dragonheart przełamali postacią Draco większość rządzących majestatycznymi gadami schematów, porzucając ich wizerunek jako niszczycieli i wysłanników zła, a tworząc z nich istoty dobre i szlachetne. Mnie osobiście bardzo, ale to bardzo takie wyobrażenie smoków pasuje. To zaś podbudowuje tylko sympatię, jakiej nie sposób nie czuć do Draco, a także żal, kiedy w finale poświęca się dla dobra ludzi. Właśnie - finał. Ten z Dragonhearta jest jednym z bardziej poruszających, jakie widziałem.

Co więcej, samemu Draco towarzyszy cała plejada postaci, z których na szczególną pochwałę zasługują David Thewlis, grający króla Einona, oraz Pete Postlethwaite, który wcielił się w brata Gilberta (jak dla mnie, ta postać powinna zostać patronem ludzi piszących w brudnopisie :D). Nieźle poradził sobie też Dennis Quaid w roli Bowena.
Jeśli zaś chodzi o muzykę, to jest ona po prostu... piękna. Jeżeli dany fragment filmu jest optymistyczny i/lub zabawny, to muzyka się z nim komponuje. Jeżeli jest mrocznie i groźnie, to i muzyka sprawia takie wrażenie. Jeżeli zaś mamy momenty poruszające, muzyka również taka jest.

Gdybym miał jednym słowem określić ten film, powiedziałbym - piękny.
Dla statystycznego widza, którego może razić mało wyrafinowana fabuła i zgrzytający momentami scenariusz, Dragonheart w pełni zasługuje na ocenę 7-8/10 (osiem ze wskazaniem na tych, którzy lubią fantasy).
Ja natomiast, jako smokofan (gdzież smokom z nowszych filmów do Draco? Jak mogą się z nim równać nędzne gadziny z filmideł pokroju Reign of Fire, Dungeons & Dragons czy D-War? Jaką musiałaby mieć czelność filmowa - pożal się Boże - Saphira, gdyby stanęła sobie obok głownego bohatera Dragonheart?), cenię ten film szczególnie.

Moją ostateczną oceną jest w związku z tym 9/10.



PS. chciałbym przy okazji wyrazić ubolewanie w związku z opanowującą ostatnio Filmweb plagą, w związku z którą wielu świetnym filmom dzień w dzień spada średnia ocen. Dragonheart, który jeszcze niedawno miał powyżej ośmiu, w chwili, gdy piszę te słowa, zjechał do 7,89. W takich chwilach mam ochotę ograniczyć wolność słowa poprzez wprowadzenie cenzusu wieku i wykształcenia, albo przynajmniej wprowadzić na FW system zabraniający dawania filmom ocen bez załączenia do tego solidnego uzasadnienia, które sprawdzane byłoby przez pracowników portalu.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Tyle lat minęło a to wszystko wciąż takie aktualne :) a drugiego takiego gada wciąż nie ma i nie będzie.