Chyba bardziej pasowałby sfrustrowany, bo gniewu w głównym bohaterze tylko co na lekarstwo. To generalnie film o postawie dobrego Samarytanina, oddanego w pełni bezinteresownej idei przeciwko w pełni interesownej idei nowego świata, reprezentowanego tutaj przez telewizję. Mocno sentymentalny obraz, w mojej ocenie sam film jest co najwyżej poprawny, ze świetną główną rolą Muniego, z typową dla lat 50 sztampowością i teatralnością