Pierwszy raz wyrażam opinię na filwebie, ale czuję, że moim obowiązkiem jest przestrzec potencjalnych widzów przed tą wyskakowaną kompozycją porażek na każdym polu filmowym - tworzących ten GNIOT!
Przeczytałem gdzieś wczesniej zanim go wypożyczyłem, jak ktoś napisał, ze tytuł pasuje do filmu - ostatni zrzut... w kiblu, po obejrzeniu go. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami!
Ktoś inny napisał, że wygląda to jak film nakręcony i grany przez amatorów. Pod tym też sie podpisuje!
Są takie filmy, które z powodu paru nazwisk i "ponętnej" tematyki przyciągną widzów - ale w miarę oglądania takiego filmu, człowiekowi rzednie mina i nie wie co z tym fantem zrobic. Wyłączyć? Przetrzymać? Iść do kuchni i pozmywać naczynia, zerkając kątem oka?
Już nie czepiam się tego, ze faktycznie w filmie był Robur, że auta nie te itd bo nie każdy to zauważy. Ale dialogi, to w jaki sposób grają aktorzy, to w jaki sposób (co mnie najbardziej przeszkadzało) film jest pokazany i zmontowany - no i przede wszystkim, to o co chodzi w scenariuszu.... To wszystko w tym filmie jest totatalnym DNEM! O co chodzi??? Z jednej strony brytyjczycy i jakaś ściema o wywiadzie. Z drugiej strony jakiś rozzłoszczony Niemiec z kolegą-zabijaką i romantycznym snajperem. Z trzeciej Madsen udający amerykańskiego dowódce luzaka. Każdy chce sie dobrać do niemieckich łupów, ktorych broni bliżej nie określony major Kessler (tzn. chce z nimi uciec do Berlina) a tymczasem na farmie z dwoma babami (bojowniczki oporu) zostawia paru żolnierzy do ochrony owego skarbu. Skarb jest na tej farmie na jakimś zadupiu w lesie. Schowany w podziemiach niczym w katakumbach pod Londynem, do których można zjechać tylko specjalną windą, która jest zaminowana.
Ja pierdziele... nie piszę już nic więcej, bo opisywanie tego filmu już powoduje rozkoszne obniżenie się stylu pisania a przecież tego bym ... nie chciał :).
Pozdr!