Nie zrozumiałem, dlaczego na samym końcu filmu policjant grany przez Żmijewskiego po otrzymaniu kaset o korupcji jego zwierzchników (tak mi się wydaje) podał się do dymisji. Jego nie było na kasecie, nie był sporumpowany, dlaczego miałby odpowiadać za to co zrobili ludzie nad nim? Czy nauczyciel powinien odejść ze szkoły, jeśli się okaze, że dyrektor, nad którym nie ma żadnej władzy, jest np aktywnym pedofilem? Będe wdzięczny za wyjasnienia:)
Każdy obrońca prawa swym postępowaniem musi dawać przykład. Jego samego nie było na kasecie, lecz jego przełożeni wpadli, co bezpośrednio wiąże go ze sprawą.
Filmowemu bohaterowi chodziło bardziej o uspokojenie swojego sumienia jak i też opinii publicznej.
Jest tez jeszcze inna kwestia...zamiast pochwal i nagrod za to co zobil, mogly na niego czekac szykany i inne malo przyjemne sprawy. Grube ryby nie ida na dno same.