Wszyscy mówią o tym, że jest to film o pierwszej miłości zbuntowanej nastolatki blablabla... nie wiem, może jestem jakaś inna, ale ja tu widzę inne wartości... nauka na własnych błędach, oswajanie się ze śmiercią i z odejściem bliskich, miłość córki do ojca i na odwrót. Wydaje mi się, że to nie jest historia Ronnie i Will'a. Powiedzenie "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" ma w tym filmie większą przewagę, ale to tylko moje odczucia :)
Bo to są też wnioski które ma się wysunąć po tym filmie, miłość Ronnie i Willa to tylko "pierwsze tło" wydarzeń w tle.