Przyznaję się bez bicia - film naprawdę przyjemny, choć dopiero w świetle zakończenia; przez połowę filmu byłam lekko zirytowana. Koniec końców jednak, nie zauważyłam nawet, że grała tam Miley Cyrus (swoją drogą, nie była nawet aż taka zła), a tandetne momenty były na swój sposób urocze. Cały film ma fajny klimat. I nawet z lekka kiczowata piosenka po obejrzeniu filmu jakoś zaczęła mi się podobać. Dziecinnieję? Ciekawe, jaka jest książka... Po pierwszym rozdziale jakoś dalej nie chce mi się czytać :P
tak szczerze mi też o dziwo sie za pierwszym razem spodobało i sie poryczałam a teraz jak skończyłam książke (przy której prawie w tych samych momentach mi sie ryczeć chciało) to zobacze jeszcze raz i chyba podniose ocene Bobby Coleman był tu najlepszy