Wiem, że większość was jest zdecydowanie na 'nie!' jeśli chodzi o grę Miley Cyrus i w ogóle o nią samą, ale ja ten film obejrzałam tylko ze względu na to, że ona tam gra. I mimo że zagrała sztywno, a Liam też nie był zbyt przekonujący, to myślę, że rola idealnie pasowała do Miley i gdyby choć trochę bardziej się postarała albo wcześniej wzięła lekcje aktorstwa, to na pewno gra wyszłaby jej lepiej. Jak dla mnie film był urzekający, odkąd tylko pojawił się motyw z chorobą ojca Ronnie, zaczęłam płakać i to do końca filmu. Zdecydowanie uwielbiam takie filmy, a postać Ronnie jest bliska mojemu sercu.
Zgodzę się. Też obejrzałam film dla Miley, bo uwielbiam ją ^^. Mimo iż jest jaka jest, lubię ją i jej muzykę, o! ; D. Ale nie wiem dlaczego się tak pcha do aktorstwa [a już tym bardziej idiotka, jeśli faktycznie chce rzucić muzykę na rzecz aktorstwa, ei ; o], chociaż kto wie, może jeszcze poprawi swój warsztat. Co do gry jej i Liama, jak powyżej [chociaż mnie jednak Liam bardziej przypadł do gustu pod względem gry]. Ostatecznie dałam 7. Film miał od pewnego momentu wzruszać i mnie wzruszał. W końcu też nie wytrzymałam i poleciały nawet łzy. Ale to chyba już niemal nieodłączna cecha historii wymyślonych przez Sparksa [chociaż na Liście w butelce nie uroniłam prawdopodobnie nic, cienko też było na Dear John]. Żeby była równowaga - zaśmiałam się także parę razy ^^. Film niezły, podobał mi się.