Zakończenie dość znacznie podwyższa ocenę całego filmu. Ogólnie to jest to polska odpowiedź na jakże popularny nurt horroru satanistycznego, tym razem bez heheszków jak w naszej wersji slashera od tego samego reżysera „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, a na poważnie. Generalnie film ma niezły, mroczny klimat. Lokacja wydaje się dobrze przygotowana pod tego typu film, aktorzy robią dobrą robotę i szanuję, że twórcy starali się ten film jak najbardziej urealistycznić. Na minus jednak zaliczyć muszę fakt, że scenariusz trochę zbyt powolnie posuwa się do przodu i momentami film zaczyna nudzić. Trochę brakuje czasem tempa, jakiejś werwy, jakiegoś porządnego (a nie oczywistego) twistu.
Z drugiej strony twórcy przygotowują nas pod to, co ma się zadziać w końcówce. A tam dzieją się… ciekawe rzeczy. Nie będę spoilerował, za to przyznam, że zakończenie jest kreatywne, złowieszcze i po prostu oryginalne i to chyba największa zaleta tego filmu. Jakoś przed seansem nie miałem większych oczekiwań i obawiałem się, że ktoś to spartoli, ktoś nie dowiezie. Tymczasem jest to produkcja gdzie widać zaznajomienie reżysera z tematem, niby często powołuje się na ograne sztuczki i chwyty, dodając do tego „polski komponent”, ale kiedy trzeba (czytaj: w zakończeniu) puentuje film w sposób nieoczywisty i budzący grozę.
Horror dyskretny, bazujący nie na efekciarstwie, a klimacie. Generalnie, to nie mamy się czego wstydzić. Ten film jest dobry nie ze względu na to, że pokazuje, że Polacy też potrafią taki horror nakręcić, a ze względu na to, że… to po prostu dobry horror nie zważając na jego pochodzenie.