W konwencji przypomina mi bardzo Idę Pawlikowskiego. Dzieło ma niewiele dialogów, a przy tym ponury, melancholijny klimat, wiele scen jest niedopowiedzianych. Jedna z ostatnich scen, gdy Haas celowo zostawia patelnie na palniku, daje do myślenia, według mnie nawiązuje do sceny w której dziewczyna myje schody po czym ulatnia się z domu (była nad stawem ?). Czy było to celowe, a może to moja nadintepretacja. W każdym razie jak na debiut reżyserski całkiem dobrze poszło :)