Zombi na Marsie i Penicylina lekarstwem?
Nie, nie nie... Nie idźcie tą drogą :-) Lubię filmy o Zombi, ale nie ma Marsie.
Zdecydowanie lepszym filmem jest Europa Report, chociaż w komentarzach próbowano przekonywać innych, że to ten film zasługuje na większą uwagę.
Dla niektórych na prawdę akcja, krew, ucieczka są najważniejsze, ale mnie głównie pociąga klimat, nieskończona przestrzeń kosmiczna, samotność, strach, niepewność.
Już pierwsze minuty filmu pokazały niesubordynację członka załogi, zatajanie wyników badań, narażenie załogi na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia ;-)
Zupełne przeciwieństwo wspomnianego wcześniej filmu, gdzie wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku, jeśli chodzi o współpracę członków załogi.
Zawsze mnie to irytuje, jak przez jakiegoś indywidualistę, który nie stosuje się do regulaminu, cała misja kończy się tragicznie.
Przecież to nie są ludzie z przypadku, no ale rozumiem, że akcję trzeba było jakoś przyspieszyć, ktoś pierwszy musiał przelać krew :)
To nie była niesubordynacja, ona po prostu była wredną babą. ;-) Zatajenie odkrycia zostało wyjaśnione - chciał sam być odkrywcą, któremu po długiej bezowocnej misji w ostatnich godzinach udało się natrafić na interesujące znalezisko.
To zdecydowanie przewyższa nonsensy z "Europa Report", w którym każdy jest sobie kapitanem i decyzje podejmowane są podczas narady "rodzinnej"; nie wykonuje się poleceń, bo chce się jeszcze zebrać próbkę czy też zbadać zjawisko kompletnie ignorując zagrożenie jakie może stanowić; nie pozostawiono nikogo w orbiterze czy też na tak długą wyprawę zabrano AŻ jedno wiertło/sondę. Zresztą sam statek ma tak przestronne pomieszczenia, że samo Enterprise mogłoby mu pozazdrościć. ;-) Zaś grę aktorską już przemilczę...
Nie chodziło mi o kobietę :) Ona akurat była najbardziej trzeźwa z nich wszystkich i to w jej rękach zostawiłbym swoje życie, gdybym był do tego zmuszony, oczywiście na Marsie :)
A jeśli chodzi o grę aktorską. Wyobraź sobie, że to zwykła załoga, zwykli ludzie, którzy aktorami nie są, bo nie muszą.
Oni mają być dobrzy w swoim fachu. Wtedy taki film nabiera jeszcze większego realizmu! :D
Po prostu nie byłem nastawiony na kolejną gonitwę po statku/planecie/kapsule (jak zwał tak zwał) przez cały film, jak to było w Pandorum, nawiasem mówiąc, fajny film :)
Ciężko mi na prawdę trafić na współczesny film S-F, który mógłbym obejrzeć więcej niż jeden raz.
Ostatnie produkcje typu Elizjum, Star Trek, 1000 lat po Ziemi, Niepamięć to są właśnie takie jednorazówki kinówki.
To już te filmy o którym rozmawiamy, niskobudżetowe wypadają lepiej, dlatego czasem lepiej poszukać coś, co się nie reklamuje i jest o tym cicho w sieci.
Jedno ale: penicylyna nie była lekarstwem, jedynie minimalnie spowalniała infekcję:)