Filmów o Jezusie powstało całe mnóstwo, żeby wymienić tylko "Króla królów", "Opowieść wszech czasów", "Jezusa z Nazaretu" czy głośną "Pasję" Mela Gibsona. Ale tylko w jednym filmie, Jezus ma ludzkie oblicze i jest zwykłym człowiekiem takim jak ja i Ty. Tym filmem jest właśnie "Ostatnie kuszenie Chrystusa", arcydzieło Martina Scorsese i moim skromnym zdaniem, najlepszy obraz opowiadający o losach Chrystusa.
Scorsese skupił się na przedstawieniu Jezusa jako zwykłego człowieka borykającego się z samym sobą. Jego Jezus ma wątpliwości i obawy. Nie wie jaką drogę powinien obrać, w którym kierunku powinien iść żeby zadowolić Boga. A nawet jak już wie, zawraca z drogi wytyczonej przez Ojca. Nie godzi się potulnie na śmierć poprzez ukrzyżowanie. Grzeszy, bo przecież w tym filmie jest tylko człowiekiem ze wszystkimi jego słabościami. Jezus u Scorsese cały czas jest rozdarty między sferą duchową a cielesną. Zamiast oglądać po raz kolejny wyidealizowany portret Jezusa czystego jak łza, przypatrujemy się zwykłemu człowiekowi, który niekiedy nie wie co ma dalej uczynić, popada w gniew, popełnia błędy i nie raz daje się sprowadzić szatanowi na manowce. Takie potraktowanie tematu sprawia, że Jezus jest nam o wiele bardziej bliższy niż w jakichkolwiek innych filmach.
Czy "Ostatnie kuszenie Chrystusa" jest filmem obrażającym uczucia chrześcijan? Absolutnie nie. Bo czy Jezus-człowiek nie miał prawa błądzić? Nie mógł czuć strachu? Nie mógł mieć obaw? Czy to źle, że niekiedy jest odbiciem nas samych? Podobno człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga...
Najbardziej kontrowersyjna w filmie jest chwila kiedy Chrystus schodzi z krzyża, co w efekcie prowadzi do życia śmiertelnika u boku ladacznicy Marii Magdaleny. A gdy zabraknie Magdaleny, Jezus znajdzie sobie inne kobiety i będzie z nimi miał gromadkę dzieci. Odważne prawda? Tyle że jest to tylko i wyłącznie iluzja. Element tytułowego ostatniego kuszenia (szkoda, że przeciwnicy filmu nie potrafią, a nawet powiedziałbym, że nie chcą tego dostrzec). Szatan po raz ostatni może zapobiec zwycięstwu dobra nad złem. Ma ostatnią szansę żeby przeszkodzić Bogu, więc nie powinno nikogo dziwić, że chce ją wykorzystać w maksymalny sposób. Prawie mu się udaje, prawie, bo w ostatniej chwili Jezus dobrowolnie składa się w ofierze i zmywa swoją krwią grzechy świata. Pięknie. Ja nie widzę nic obrazoburczego w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa".
Wielka rola Willema Dafoe, staranna realizacja i wspaniała muzyka, ale przede wszystkim sposób w jaki został ukazany Jezus, sprawiają, że jest to film jedyny w swoim rodzaju.
ja mam pytanie do filmu. co do ukrzyzowania w filmie nie jest zgodne z tym co mówi nam biblia/kosciol. z tego co wiem z lekcji religii itp. to judasz zdradził jezusa, ale on go wcale nie namawiał do tego. 'quo vadis domine?' chyba też było dość znaczącym powiedzeniem czy na przykład to, że w pewnym momencie jezus mówił o 'walce ogniem'. od razu mówie, że nie jestem znawcą życia chrystusa, tylko nie wiem czy scorsese specjalnie pominał pare fragmentów ksiazki, czy tego nie było w ksiażce czy może specjalne zmienili historie czy co. prosze o odpowiedź ;)
Książki Nikosa Kazantzakisa nie czytałem, ale z tego co słyszałem, Scorsese był jej dość wierny. A z Judaszem to i może Scorsese ma rację? Ostatnio przecież odkryto ewangelię Judasza z której jasno wynika, że Jezus poprosił Judasza o zdradę. Oczywiście kościół odrzuca taką wersję wydarzeń, co w zasadzie, gdy się spojrzy z ich punktu widzenia, nie powinno być dziwne.
a dlaczego Kościół miałby uznawac jakies buble podważające autorytet Ewangelii? każdy może sobie napisać jakaś książke czy rzekomo ewangelie która ośmieszy i zdeprecjonuje prawdziwą wiarę
równie dobrze można zadać pytanie: "dlaczego kościół wybierając oficjalne
ewangelie, z setek tekstów wybrał właśnie te które przedstawiają Jezusa jako Boga?"
równie dobrze mogli wybrać 4 inne ewangelie ale musieli wziąć te które im pasują
jeśli sami ich nie napisali co tez jest możliwe...
według wiary chrześcijańskiej to sam Jezus wyznaczył Mateusza, Marka, Łukasza i Jana do napisania ewangelii, które będą podstawą wiary. co do innych ewangelii, to może niektóre z nich są równie odpowiadajace rzeczywistości, ale już nie zostały napisane pod natchnieniem Ducha Świetego, a są jedynie wspomnieniami apostołów z życia Jezusa. pomijam już wiele fałszywych ewangelii, które powstały tylko po to by wprowadzic zamęt.
więc skoro Jezus wyznaczył ewangelistów to dlaczego obecny skład Nowego Testamentu
został wybrany dopiero ok III wieku N.E., a wcześniej obok nich w składzie świętych
ksiąg Chrześcijan widniało jeszcze wiele tekstów uznanych obecnie za apokryfy
Jezus ich wybrał, bo tak napisali. Czyli, że nic nie wiadomo i nic nie jest pewne. Na tym polega wiara, choć została skonstruowana przez paru ludzi, parę wieków po Chrystusie (i potem).
Film świetny i wcale nie obrazoburczy - tylko zadający ważne pytania, bo ostatecznie i tak zgodny z "oficjalną wersją wydarzeń".
Tylko to nie Jezus wybrał ewangelie... właściwie wszystko na czym opiera się wiara
chrześcijańska zostało sprecyzowane na soborze nicejskim w 325 r n.e. tak więc
prawie 3 wieki po śmierci Chrystusa, do tego czasu było wiele ewangelii wszystkie
były uznawane za prawdziwe, a Jezus był prorokiem, męczennikiem a nie bożym
synem... dopiero na tym soborze ogłoszono boskość Jezusa, wybrano 4 ewangelie,
stworzono większość modlitw (m.in Credo), wyznaczono daty świąt...
O to chodzi. Można powiedzieć, że zrobili to pod natchnieniem Ducha Świętego, ale przecież w każdej sytuacji można tak powiedzieć... Nie mam konkretnego zdania na ten temat, ale OKCh zmusza jakby nie było do refleksji.
A kto Ci broni zajrzeć do tych apokryfów i je przeczytać?^^ Większość ludzi nie przeczytała nawet tych czterech ewangelii, a rzuca się strasznie, że inne zostały z Biblii wyrzucone. Trochę mnie to bawi szczerze mówiąc. Zgłębiałeś w ogóle powód dla którego zostały usunięte, czy czerpałeś swoją wiedzę z książek Dana Browna?
Co do słynnej Ewangelii Judasza przeprowadzono badania i udowodniono że pochodzi ona z końca III lubi początku IV wieku naszej ery, więc Judasz miałby spore trudności z napisaniem jej^^.
Może i tak, ale przecież Jezus nie był zwykłym człowiekiem jak ja czy Ty. Oczywiście zgadzam się, że jest to film oryginalny, jednak Willem Defoe kompletnie mi nie pasował do roli Jezusa. Prędzej bym go obsadziła w roli negatywnego bohatera...
Jezus nie był zwykłym człowiekiem...
Może trzeba zacząć od takiego pytania: czy Jezus w ogóle istniał? A jeżeli istniał, to był Synem Bożym czy może raczej szaleńcem któremu tylko tak się zdawało? Przyjmijmy, że jednak był Synem Boga. Urodził się, miał ciało, płynęła w nim krew, więc zbytnio nie różnił się od nas. Miał arcyważną misję do wypełnienia i potrafił czynić cuda. I to wszystko. Był Synem Bożym w ludzkim ciele. I ja wolę właśnie takiego Jezusa-człowieka z filmu Scorsese od nieomylnego Jezusa-kaznodziei z innych filmów.
To pewnie dlatego, że jestem tylko marnym człowiekiem, więc, co nie powinno nikogo dziwić, chciałbym w Jezusie zobaczyć postać choć odrobinę do mnie podobną, a nie super-Boga, który zawsze wszystko wie i nigdy nie błądzi.
A Dafoe moim zdaniem pasował idealnie. Wszechstronny aktor.
"Ostatnie kuszenie Chrystusa", "Jezus z Nazaretu", "Pasja" i cała reszta filmów o Chrystusie to tylko i wyłącznie kino. Tylko! Nie ma nic złego w tym, że dobry film czasem robi na nas ogromne wrażenie i chodzimy dwa dni pobudzeni. Jednak źródłem naszej wiedzy i wyobrażenia o Chrystusie powinna zawsze być ewangelia, a nie czyjaś wizja mieszająca fakty z fikcją... Jezus jakiego znamy z ewangelii jest dla nas oparciem - człowiekiem który wątpił, który był kuszony, który chciał pójść inną drogą niż musiał, ale też człowiekiem który pokonał szatana. Zgadzam się, że Jezus w filmie Scorsese jest nam bliższy. W zasadzie mógłby być to obraz człowieka próbującego naśladować Jezusa takiego jakiego znamy. Nie jest jednak tajemnicą, że obraz Chrystusa w tym filmie nie jest wierny.
Mnie się wydaję, że "Ostatnie kuszenie Chrystusa" jest metaforą człowieka, a Jezus został wykorzystany jako główny bohater, ponieważ znają Go wszyscy ( wierzący i ateiści). Kłótnia, czy film pokazuje autentyczne, czy fikcyjne wydarzenia z Jego życia jest moim zdaniem bezpodstawna. Głównym źródłem poznania Zbawiciela jest dla chrześcijan Biblia, a film ma swoją głębie i nie powinniśmy go odczytywać dosłownie.
Maria Magdalena nie byla ladacznica :) Nie wiem jak to mozliwe ze ta bzdura jest tak rozpowszechniona wsrod ludzi.
Usagi_V nie wiem czego was tam uczyli w Germani, ale skoro nie znasz faktow to sie lepiej nie wypowiadaj.
"Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości."
BTW znasz tylko 1 i 10 w skali ocen?
ależ to oczywiste że Maria Magdalena nie była prostytutką (ladacznicą itp.)
to po prostu błędna interpretacja pisma, później niestety wprowadzona na stałe, ale za to możemy winić ojców kościoła
niemniej jednak jest fakt ważny, nie sprostowany przez kościół do dziś (i zapewne nigdy nie będzie) ...
skoro w Biblii jest napisane że chcieli ja ukamienować za cudzołóstwo to kim wg was ona była i skad czerpiecie te informacje?
Pytasz czy "Ostatnie kuszenie Chrystusa" jest filmem obrażającym uczucia chrześcijan. Jest. Jezus to nie nasz dobry koleżka, ani zwykły człowiek. Przybrał ludzką postać - to fakt, ale żeby pokazać nam, że on, jako Bóg rozumie nasze cierpienia, nasz ból. Doświadczył poniżenia, wyszydzenia, samotności, zdrady, w ogrodzie oliwnym w jakimś stopniu zwątpienia i w końcu ogromnych pokładów cierpienia fizycznego. Ale nie zgrzeszył. Przeżył te wszystkie straszne rzeczy bo nie poszedł na skróty - NIE zgrzeszył i co najważniejsze w ostatecznej walce wygrał. I właśnie to jest przesłanie chrześcijan. Chrystus był człowiekiem, ale był przede wszystkim Bogiem, Panem Królestwa Bożego, więc dlaczego Król miałby postępować wbrew ustalonym przez siebie zasadom? Wiedział, że życie na Ziemi to tylko droga do jego domu, że przyziemne pokusy nie mają znaczenia, że gniew i grzech nie prowadzą w ostateczności do niczego dobrego. Jego przesłanie to "zaufaj Bogu, a wygrasz" i trzymał się tego do końca, nawet w ogrodzie oliwnym szykując się na śmierć. Cytuję: "Nie wie jaką drogę powinien obrać, w którym kierunku powinien iść żeby zadowolić Boga. A nawet jak już wie, zawraca z drogi wytyczonej przez Ojca. Nie godzi się potulnie na śmierć poprzez ukrzyżowanie". Tak mogą postępować ludzie którzy Boga nie są pewni, ludzie małej wiary, a nie Syn Boży, jednocześnie sam Bóg (Święta Trójca jakby ktoś nie kojarzył ;]) który idzie na krzyż nie dlatego, że to jakaś kara ale z miłości. Przybył nie żeby dać nam znać "E tam ziomki, nie przejmujcie się - ja też czasem grzeszę!". Stał się człowiekiem aby doświadczyć cierpienia i zbawić świat, a nie aby swoim życiem przyzwalać na grzech i okazywać słabość. On słabość rozumie, wybacza, podaje rękę, pomaga wstać i iść właśnie drogą wytyczoną przez Boga.
Bóg, a tym samym Jezus pokazuje nam co jest dobre, a co nie bo On już to wie. Dlatego pokazywanie błądzącego Chrystusa mija się z celem. Jeśli Scorsese chciał ukazać człowieka szukającego właściwej drogi lub właśnie błądzącego mógł nakręcić film choćby o św. Pawle lub którymkolwiek z innych świętych. "Ostatnim kuszeniem Chrystusa" podważa boskość Zbawiciela. Film ten więc z pewnością rani uczucia chrześcijan.
Obraża chyba tylko fanatyków religijnych. Bo przecież każdy wierzący (czy nawet niewierzący) powinien poszukiwać Boga i zadawać pytania, Bez pytań, nie pozna się odpowiedzi. Gdzie byśmy teraz byli, gdybyśmy wszystkiemu ślepo ufali?
Nie mówię, że "alternatywna wizja" jest dobra - zawsze można ją odrzucić, tylko wypada się nad sprawą zastanowić! Tu chodzi o zaktywizowanie naszych biednych mózgów, a nie obrażanie kogokolwiek. Już na początku jest informacja o nieautentyczności obrazu!
Genialne dzieło - bo te wszystkie inne błahe historyjki ilustrujące Ewangelie... Może są potrzebne, ale nie wnoszą do dyskusji nic nowego, można je oglądać bez głębszych refleksji, bo są ciągle te same (z pewnymi wyjątkami).
Ciekawe co rozumiesz przez określenie "fanatyk religijny"^^. Boga trzeba poszukiwać - jasne. I zgadzam się że bez pytań nie poznalibyśmy odpowiedzi. Dlatego trzeba szukać własnej drogi. Ale czasami trzeba po prostu zaufać. I nikt tu nie mówi o "ufaniu ślepo wszystkiemu" tylko o konkretnym zaufaniu, więc uogólnianie w tej kwestii mija się z celem. Wiara nie opiera się na samych odpowiedziach "tak" i "nie", bo nie wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć.
Co do zastanowienia się - właśnie to uczyniłam w powyższym komentarzu więc nie wiem w czym tkwi problem^^.
A jeśli chodzi o genialne dzieła filmowe poruszające ten temat to jestem zdecydowanie fanką "Pasji" Gibsona, która nie jest ani błaha, ani nudna...
Napisałem, że są wyjątki - choć Pasja nie zmusza do refleksji, a raczej do nienawiści wobec oprawców - choć to film raczej potrzebny i dobrze, że powstał na tle wielu nijakich o tej tematyce.
Fanatyk religijny, to właśnie taki, który ślepo wszystko przyjmuje i patrzy tylko jednokierunkowo, co często prowadzi do licznych wypaczeń i nadinterpretacji.
Ten film jak już wspomniałem jest fikcją i tego nie ukrywa, także nie nazwałbym go bluźnierczym. Wiara opiera się na zaufaniu, ale nie na ślepo, bo przecież kościół jako instytucja moim zdaniem wiele razy pokazał, że się myli i nie postępuje zgodnie z nauką Chrystusa.
Pasja miała pokazać, jak to było naprawdę, pokazać całe okrucieństwo sytuacji i heroizm oraz poświęcenie Jezusa. Myślę że nie każdy zdawał sobie z tego sprawę.
Faktycznie - fanatyk religijny to osoba, która ślepo przyjmuje wszystko i nie słucha niczyich teorii, za to z miejsca się z nimi nie zgadza. Ale musisz też przyjąć możliwość, że ktoś nad takimi tematami już się długo zastanawiał, czerpał informacje z różnego rodzaju źródeł i nie przyjmował wszystkiego co powie Kościół jako z góry dobre i prawdziwe ale sam próbował do danych poglądów dojść. Dlaczego trudno przyjąć, że ktoś do takich wniosków doszedł samodzielnie, drogą dedukcji, logicznego myślenia, analizowania swoich własnych doświadczeń oraz zgodności z sumieniem, a nie dlatego że były mu one wpajane od dziecka?^^
Jeśli napisali na początku filmu, że jest to obraz fikcyjny - bardzo dobrze. Prawdopodobnie to przeoczyłam i przepraszam. Aczkolwiek cały powyższy tekst odnosił się głównie do pierwsze postu i do stwierdzenia, ze Jezus też mógł grzeszyć.
A ja myślałem, że Pasja miała zarobić kasę i to dużą, no zobacz czego to się człowiek dowiaduje. Mel Gibson na pewno znał "prawdę" i taką ją pokazał ale czy to ta prawdziwa prawda to już tylko bóg wie :)
Pokazał prawdę historyczną czyli jak wyglądało takie ukrzyżowanie czy biczowanie od strony fizycznej^^. Ale jeśli chcesz patrzeć na to pod kątem ile ta produkcja zarobiła to już twoja sprawa :], osobiście wolę rozpatrywać filmy pod innym kątem^^.
ale trzeba też przyznać że Gibson trochę przesadził z tym realizmem... krzyż który
był w filmie ważył PODOBNO połowę tego co autentyczny a i tak Caviazel miał problem
z jego udźwignięciem, a co dopiero człowiek skatowany do tego stopnia jak w
filmie... Gibson mówił że tworzył ten obraz z natchnienia Duchem Św., a znając jego
podejście do kwestii wiary, można stwierdzić że chodziło mu o ukazanie wielkości i
boskości Jezusa mówiąc w ten sposób, że żaden człowiek nie wytrzymałby takiego
cierpienia...
Gibson akurat ma hopla na punkcie wiary i wydaje mi się, że jest właśnie "fanatykiem". Co oczywiście nie przeszkadza mu prowadzić pod wpływem alkoholu i dokonywać różnych "ekscesów". Właśnie tacy są często owi "fanatycy" - na pokaz i w głębi duszy nie do końca czyści moralnie. To chciałem ukazać. Fanatyzm, to coś negatywnego i nie równa się prawdziwej wierze, która nie powinna być na pokaz.
Za to wytykanie komuś przewinień jest czystą miłością do bliźniego^^. Co Cię Gibson interesuje? Chrześcijanin jak każdy człowiek jest istotą grzeszną. Skąd wiesz jak mu się układa w życiu...I co to oznacza że "ma hopla na punkcie wiary"? :D Człowieku, nie wiem o co Ci chodziło w tym momencie, ale Ty chyba nie pojmujesz istoty wiary. To nie jest element twojego życia jak szkoła, czy kółko plastyczne, ale sprawa która Cię kształtuje i decyduje o wielu życiowych wyborach^^. Hopla na punkcie wiary to mają samobójcy z bombami (którzy trzeba to podkreślić,z prawdziwym islamem nie mają nic wspólnego). Takie podsumowywanie ludzie jest po prostu smutne :/. Dla mnie liczy się to, że zrobił ważny i dobry film.
Prawdziwa wiara nie powinna być na pokaz - fakt. Żadna wiara nie powinna być na pokaz, tak samo poglądy ateistyczne. Katolik nie ma prawa się wypowiedzieć albo bronić swoich przekonań bo już jest na pokaz? Ktoś kwestionuje dogmaty wiary katolickiej, ale już osoba wierząca nie może podjąć dyskusji bo jest uważana za fanatyka/mohera? Nie uważacie że takie zachowanie jest przesiąknięte hipokryzją?
Ja jestem osobą wierzącą, jeśli to ma coś wnieść od dyskusji - tylko chodzi mi o to, że wypowiedzi Gibsona często były dla mnie właśnie "fanatyczne", co stawia w nieco innym świetle samą Pasję. Wiele razy słyszałem o tym jaki to jest bardzo wierzący, a takie coś weryfikuje życie - nie są najważniejsze słowa, a czyny. Abstrahując od Gibsona, przez jego przykład chciałem sklasyfikować osobę zaślepioną i fałszywa choć jego nie chce tak nazywać, bo go nie znam.
W ogóle "Pasja" może była ważna, ale dla mnie ważniejsze okazało się "OKCh", które było głębsze psychologicznie. "Pasja" jednak na pokaz, bez myślenia, choć jak terapia szokowa otwierające wielu ludziom oczy.
Szczerze mówiąc nie śledziłam ani wypowiedzi ani ekscesów z życia Gibsona, więc trudno mi się obiektywnie wypowiedzieć, aczkolwiek dalej nie za bardzo rozumiem twojego pojmowania fanatyka. Zachowanie kiedy mówi się jedno, a robi drugie to raczej przykład zakłamania. Musisz też przyjąć, że istnieją różne poziomy wiary i różny stopień zaangażowania. Niektórym wystarczy że Bóg jest, inni odczuwają potrzebę mówienia o nim, jeszcze inni starają się żyć dokładnie według jego zasad i dosłownie stawiać Go na pierwszym miejscu. Nie zrozum mnie źle, po prostu ostatnimi czasy bardzo nadużywa się określenia fanatyk na osoby głęboko wierzące lub otwarcie mówiące o swoich przekonaniach. Zjawisko dosyć zabawne, szczególnie w czasach kiedy tak bardzo kultywowana jest wolność słowa i przekonań. Nie wiem czy tak było w tym przypadku bo jak już pisałam, nie zapoznawałam się z żadnymi wypowiedziami Gibsona.
Dla Ciebie ważniejsze było "OKCh", dla mnie "Pasja". "OKCh" byłaby piękną opowieścią o człowieku, ale nie o Bogu. "Pasja" nie jest bez myślenia. Po przeciętnych obrazach ukazujących życie Jezusa, przy których część zasypiała, a część modliła się o rychłe zakończenie, mało kto odczuwał jakąkolwiek skruchę, lub doceniał poświęcenie Chrystusa. "Pasja" rzuca na kolana, zawstydza, każde się zastanowić nad ogromem miłości i nad sensem wiary. Brutalność w filmie Gibsona to tylko narzędzie, a nie główne przesłanie.
Brutalność w filmie Gibsona zaspokaja jego żądze krwi... co udowadnia w kolejnym
swoim filmie Apocalypto w którym krew też leje się wiadrami a trup pada gęsto...
Może i chciał pokazać poświęcenie Jezusa ale przerosło go to, zapomniał się i
przesadził... za którymś razem podczas oglądania Pasji (mam ją w prezentacji
maturalnej więc ostatnio często ją oglądałem) widząc te rany krem i wszystko to,
przyszły mi na myśl fotografie z wielkiego postu na Filipinach (tych ludzi z całą
pewnością można nazwać fanatykami) i stwierdziłem że Gibson zrobił właściwie to
samo, nie miał odwagi sam się ubiczować i przybić do krzyża więc stworzył to samo
na srebrnym ekranie...
po za tym koledze mówiąc o FANATYKU chodziło pewnie też o ciągłe zapewnianie nas
przez Gibsona że tworzy pod boskim natchnieniem, z pomocą Ducha Św.
"Gibson zrobił właściwie to
samo, nie miał odwagi sam się ubiczować i przybić do krzyża więc stworzył to samo
na srebrnym ekranie.." co Ty w ogóle piszesz? To może każdy z nas ma się ubiczować i przybić do krzyża? :P
Czemu przesadził? Bo brutalne? Skąd wiesz jak było naprawdę. Oglądamy tysiąc razy bardziej krwawe filmy i jakoś nikt nie pisze o ich autorach w kontekście "żądzy krwi"^^. Równie dobrze można zaraz wziąć na tapetę Scorsese i sprawdzić jaki on żywot prowadzi. Ale po co? Liczy się film i o filmie jest mowa, więc poruszanie tematu jego reżysera mija się z celem i nie prowadzi do konkretnych wniosków. A to co robią na Filipinach powinno się raczej uważać za piękne. Przecież w ich drodze krzyżowej biorą udział tylko ochotnicy. Pomaga im to lepiej i świadomiej przeżyć Wielkie Triduum Paschalne i chwała im za to. To że ktoś nie jest zdolny do takiego 'poświęcenia' czasu, serca i wysiłku, to nie znaczy że trzeba tych ludzi nazywać fanatykami. Mocno wierzą i tyle. Tak jak napisał/a el_locco trzeba być albo zimnym albo gorącym. Jak się nie ma odwagi albo dostatecznie dużo wiary by być tym gorącym to nie należy ich krytykować i na odwrót zresztą.
z "żądzą krwi" to było tylko takie moje skojarzenie... chodziło mi o to że dwa
kolejne filmy Gibsona oba głośnie (Apocalypto mniej ale i tak się o nim słyszało)
chociażby ze względu na użycie w nich wymarłych języków i oba te filmy są
przedstawieniami w których krew leje się hektolitrami...
z tym biczowaniem to źle się wyraziłem chodziło mi o fanatyzm sam w sobie, o to że
fanatycy z Filipin biczują się i krzyżują żeby pokazać jacy to oni są bogobojni, z
kolei Gibson pokazuje nam w brutalny aż do przesady sposób jak wyglądała "kara
śmierci" w starożytności...
Przesadził chociażby dlatego, że Caviazel, który jest zdrowym dobrze zbudowanym
mężczyzną, patrząc na jego sylwetkę wnioskuję że także całkiem silnym, który przed
kręceniem scen drogi krzyżowej przez parę miesięcy ćwiczył mięśnie pleców i rąk aby
dźwigać krzyż, miał problemy z niesieniem krzyża który (wg. twórców filmu) ważył
połowę tego co autentyczny, a co dopiero człowiek skatowany do tego stopnia co
Jezus przedstawiony przez Gibsona, to miałem na myśli pisząc że Gibson
"przesadził".
Co do fanatyków religijnych, powiem Ci, że ja np. czuję się bardziej osaczona przez ateistów którzy z każdej strony każą mi znienawidzić Kościół (o którym jak już wcześniej wspomniałam, naczytali się w książkach szanownego pana Dana Browna, albo identyfikują całą wielką organizację z swoim złym proboszczem, o którym wiedzą tyle co pół wsi im nagadało :]), wręcz bombardują moje poglądy (do których mam prawo zapisane w konstytucji naszej kochanej) bzdurnymi argumentami (typu Ewangelia Judasza, która znana jest już od XVI wieku.. :/), obrażają każdego napotkanego katolika poczynając od ciemnogrodu bo bardziej wymyślne przezwiska, a za każdy przejaw wiary typu noszenie krzyżyka, albo bronienie przekonań osądzają o fanatyzm religijny. To nie są prawdziwi ateiści tylko właśnie FANATYCY. Ich głównymi argumentami przeciw racjom takich osób wierzących jest... zarzucanie im fanatyzmu religijnego^^ , bez wytłumaczenia, bez konkretnych argumentów... Brawo! Nie mówię w tym wypadku o szanownych użytkownikach/czkach, tylko o ogóle pseudoateistów, którym się w Boga wierzyć po prostu nie chce i szukają argumentów, aby nie musieć chodzić do Kościoła/być grzecznym^^.
Co do "fanatyków" z Filipin - a co Ci oni wadzą? Niech przeżywają te dni jak chcą. NIKT IM NIE BRONI. A sami też sobie sesji z krzyżem nie cykają i nie wrzucają do neta, tylko robią to pisma podróżnicze typu National Geographic. To jest ich tradycja. W Ameryce Południowej noszą koszulki z Matką Boską - i też mają do tego prawo. Tak samo jak muzłumanie mają prawo się modlić gdzie chcą i kiedy chcą. To nie jest fanatyzm tylko dziedzictwo kulturowe.
Właśnie jestem po lekturze artykułu na temat zgodności filmu Gibsona z Ewangelią i prawdą historyczną. Jedyne czym film się różnił, był faktycznie krzyż, bo normalnie wnosiło się tylko jedną belkę, a tutaj Jezus dźwiga krzyż w całości. Ma to jednak charakter symboliczny więc trudno się czepiać, tym bardziej, że kaskady krwi leją się nie podczas drogi krzyżowej, ale w czasie biczowania, które naprawdę właśnie tak wyglądało... Nie wiem jak w Apocalypto, ale tutaj Gibson po prostu ukazał prawdę historyczną. Domagamy się prawdy - oto ona, więc proszę nie mieć pretensji, że wygląda jak wygląda. Czytałam recenzję kilku krytyków (fakt faktem niewierzących) - wszyscy zarzucają mu właśnie brutalność. Bo to wygodne, stwierdzić iż coś jest przesadzone i przerysowane, zamiast przyjąć do wiadomości, że dokładnie w ten sposób Jezus umarł, dokładnie takich cierpień doświadczył. Za Ciebie.
Żeby było tak, jak przeczytałem, to np. "...kaskady krwi leją się nie podczas drogi krzyżowej, ale w czasie biczowania, które naprawdę właśnie tak wyglądało..." A skąd Ty to wiesz? Że niby tak to właśnie wyglądało? Nie rozśmieszaj mnie... Albo wierzysz i nie prowadzisz dyskusji online albo zdajesz się na takich, jak ja, którzy w te Twoje bzdury raczej wierzą inaczej. Właśnie tak - i n a c z e j. Bo raczej bardziej dosadnie, dosłownie i interpersonalnie, niż przez pryzmat Biblii (co by było całkiem dobrze) ale napewno nie przez pryzmat Kościoła, który różne wygłasza dogmaty, ad hoc ;). Napewno znasz kilka takich, co? Pomogą one nam? O nieomylności Papieża, na przykład?
"Żeby było tak, jak przeczytałem, to np. "...kaskady krwi leją się nie podczas drogi krzyżowej, ale w czasie biczowania, które naprawdę właśnie tak wyglądało..." A skąd Ty to wiesz? Że niby tak to właśnie wyglądało? Nie rozśmieszaj mnie..." - napisałam na początku tamtego postu, że aby móc się obiektywnie wypowiedzieć na temat Pasji przeczytałam kilka artykułów, na temat zgodności filmu z prawdą historyczną (nawet już nie samą Biblią tylko z tym co wiadomo o rzymskich biczowaniach z tamtych czasów".
"Albo wierzysz i nie prowadzisz dyskusji online albo zdajesz się na takich, jak ja, którzy w te Twoje bzdury raczej wierzą inaczej."
-czyli osoby wierzące nie mają się prawda wypowiadać? - zabawne. I to nie są "moje" bzdury.
I proszę Cię, ze względu na własną osobę, oraz na innych użytkowników, którzy w przyszłości będą to czytać, przeczytaj całą naszą dyskusję od początku do końca, przemyśl ją na spokojnie, a potem się wypowiadaj. Bo, tak szczerze, ciężko jest pojąć o co Tobie naprawdę chodzi. Chcesz się powyżywać, czy nie potrafisz jasno sprecyzować SWOICH poglądów?
Hola, hola, a dlaczego w ta dyskusje wtrąciłaś islam? Z rąk katolików-chrześcijan zginęło ( w IMIĘ) o wiele więcej ludzi-istnień, niż...) Co Ty w ogóle sobie wyobrażasz?!!! Masz jakiś patent na zbawienie, czy co? I co Ty masz do ateistów, którzy są najczęściej bardziej uduchowieni, niż tak zwani chrześcijanie? Czy rozumiesz w ogóle rozwój duchowy? Czy dla Ciebie, z całym szacunkiem, to tylko kwestia tkwienia w KOściele?
Drogi mój, najpierw czytaj uważnie a potem się wypowiadaj, a jak masz z tym problemy to przeczytaj kilka razy^^, bo z maturą z polskiego będziesz mieć spory problem... nie pisałam że MUZŁUMANIE zabijali/zabijają, tylko że robili to fanatycy religijni, którzy z prawdziwym islamem NIE mają nic wspólnego. Odnosiło się to do rozmowy na temat fanatyzmu religijnego. Na przyszłość polecam czytanie od początku i ZE ZROZUMIENIEM^^.
Do PRAWDZIWYCH ateistów nie mam absolutnie nic. Wiele moich przyjaciół to ateiści. Ale są ludzie którzy sami siebie zwą ateistami i którzy narzucają mi swoje poglądy, obrażając przy tym moje. Do nich mam, i to wiele. Ale o tym też pisałam. Więc człowieku - NAPRAWDĘ NAUCZ SIĘ CZYTAĆ!!
Ps. Zdecyduj się czy chcesz porównywać niby-ateistów do niby-chrześcijan, czy ateistów do niby-chrześcijan, czy ateistów do chrześcijan, a jak się już zdecydujesz to poprzyj to sensownymi argumentami kto i dlaczego jest bardziej uduchowiony^^.
Szkoda, że czepiasz się nieistotnych pierdół, a nie zastanawiasz się nad właściwym sensem, którego, z właściwą fanatykom wyższością, z miejsca odbierasz mi wszystko. Znaczy grozisz mi, jak Bozia przykazała, paluchem i odsyłasz mnie na lekcję katachezy, którą pewnikiem prowadzisz. Powodzenia. I trochę więcej miłości proszę, bo przecież jestem tylko grzesznikiem, a Ty, o Wielka? Czy sądzisz, że kuszę Cię teraz?
?!?!?!
Ja się czepiam szczegółów? To Ty z moich baaaaardzo długich wypowiedzi wybrałeś jedno zdanie, które w dodatku nie przeczytałeś uważnie i stwierdziłeś, że się do niego przyczepisz. Nigdzie nie napisałam, że jestem WIELKA, ani że nie grzeszę, wręcz przeciwnie. I nie odsyłam Cię na lekcję katechezy, tylko do czytania całości tekstu. I robię to z miłości - żebyś wiedział o czym i z kim piszesz.
No, to rozumiem! Poważnie. Szkoda teraz mi raczej, że się nie znamy, naprawdę. Ale i tak - online - Ci nie popuszczę! Zgadzasz się, czy mam przestać zupełnie BŁĄdzić?
Ano i jeszcze jedno wyłapałem z Twoich komentarzy, co do PEWNOŚCI: "Czemu przesadził? Bo brutalne? Skąd wiesz jak było naprawdę." Skad wiesz, jak było naprawdę? - Ale fajne, co? Skup się i zastanów SIĘ SIĘ SIĘ skąd TY wiesz NAPRAWDĘ, okiej okiej okiej???
"Ano i jeszcze jedno wyłapałem z Twoich komentarzy..." - miło, że przynajmniej przyznajesz się iż nie czytasz ich w całości^^. Bardzo jestem ciekawa, w jaki sposób mi nie popuścisz^^. Na szczęście wchodzenie na to forum nie jest moim obowiązkiem, tak samo jak odpisywanie na twoje posty. Ponieważ nie podchodzisz do sprawy w miarę poważnie i w przeciwieństwie do użytkowników z którymi miałam przyjemność dyskutować, nie potrafisz poprzeć swoich poglądów rzeczowymi i logicznymi argumentami, nie widzę sensu w podejmowaniu z Tobą jakiejkolwiek dyskusji. Zaznajomisz się z tematem - nie ma sprawy.
the basiu, masz rację nie mam czasu na Twoje bardzo wyrozumiałe głupoty. napisz książkę raczej, to nie będziesz zdana na nie rzeczowe komentarze. Ale nie umieszczaj proszę zadartego Swego nosa na okładce, zwłaszcza o Jezusie ani o Chrystusie. Poza tym jeżeli kiedyś poważnie wreszcie podejdziesz do SPRAWY, to sie nie zdziw, że wyśmiejesz samą siebie. Innej DROGI nie ma. Albo jesteś tylko owcą w stadzie, która lubuje się w konkretach. Pustych konkretach. Pozdrawiam.
A, i jeszce to, że niby zaznajomić się mam z tematem. Wszelka dyskusja na temat BOGA jest z gruntu awangardą i zadzieraniem nosa, bo co Ty możesz o nim wiedzieć?!!! Kpiny możesz, co najwyżej, urządzać z tego TEMATU, podpierając się "świętymi tekstami". Ale nie zmieni to faktu że Reszta jest milczeniem, cokolwiek byś nie próbowała mi sprzedać w Swoim przyjemnym w dyskusji SŁOWIE. I nie obrażaj się tak od razu. Spokojnie. Mi chodzi tylko o to, żeby nie było już na świecie inkwizytorów, którzy w IMIĘ zabijają, gówno rozumiejąc.
No i nie wytrzymał. Normalnie ukrzyżowanie się przeżywało, albo umierało po 2-3 dniach. Jezus umarł z przeciągu 6 ponieważ był uprzednio okrutnie ubiczowany. Do tego dochodzą rany powstałe przy zdzieraniu przyschniętych do ciała, przesiąkniętych krwią ubrań, zdarta skóra od upadków i potknięć. A krzyża przecież później nie był w stanie udźwignąć. Wszystko praktycznie pasuje. Chyba że źle Cię zrozumiałam.
film Pasja został nakręcony na podstawie książki - objawień mistyczki św. Katarzyny Emmerich, które dla katolików powinny być autentyczne. wiadomo że wielu je zakwestionuje. dla mnie Pasja to najbardziej realny film film o Jezusie a Ostatnie kuszenie Chrystusa to tylko dobry film nie mający nic wspólnego z prawdziwą historią.
Nie no, co Pasja Gibsona ma wspólnego z Człowiekiem, prócz odwzorowania przekazu biblijnego? Kuszenie, zwłaszcza Ostatnie, czeka na każdego z nas i dlatego jest i będzie bardziej aktualne zawsze niż Pasja. Chodzi o to, żeby zada c sobie kilka trudnych pytań, na końcu których zawsze jest to samo: Boże, Boże, czemuś mnie opuścił? Odpowiadając sobie, wirzcie sobie, a nie Biblii! Inaczej jesteście tylko tchórzami. To dlatego nie chcecie utozsamić się z Wielkim Człowiekiem, którym jest Jezus również w filmie o Ostatnim Kuszeniu.