Nie wiem co ludzie widzą w produkcyjniakach Anga Lee? Sprawnie zrealizowane filmidło ze sporą ilością scen quasi-pornograficznych (za długich!) nie posuwających akcji naprzód, ani nie dodających niczego(głębi??) do treści. Wiemy, że ktoś miał na myśli pokazanie cierpienia, ale chyba nie chodziło o to by widz cierpiał? Z nudów.........
Odruch łapania za pilota to nie jest rekomendacja!
Film nie miałby pewnie takiej klaki gdyby nie jedynie słuszna ideologia stojąca za bandą naiwnych studentów, którzy bawią się w konspirację.
Pomysły przedstawiania młodziutkiej "świeżutkiej" dziewczyny jako już doświadczonej mężatki i sposoby rozwiązania updatu koleżanki spiskowiczki do zakładanego stanu są porażką logiczno-scenariuszową...
I kto sie na to nabierze?
Ale czego się nie robi dla statystycznego widza w USA.
Do tego dochodzą powtarzane parę razy teksty młodego tow. reżysera: "nie pozwolę Cię skrzywdzić" i zaraz posyłanie dziewczyny do psychicznie skrzywionego szefa policji, by ten ją krzywdził. Miód-malinka...
Ani to rozważne, ani romantyczne, ani życiowe...
Film zasłuzył na 3 za rzemiosło, ale na nic więcej. Szkoda tylko masy kasy wyrzuconej na scenografię, dobrze zrobnione kostiumy + promocję...
Bardziej adekwatny byłby tytuł "Ostroznie, przynudzanie!". Może dla kogoś z Chin, lub widza do lat 15-tu to może być ciekawe.
Strata czasu......