Każdy z filmów Ang'a Lee, który widziałem ociera się o miano arcydzieła. Tajemnicy Brokeback Mountain do perfekcji zabrakło naprawdę niewiele. Ostrożnie, pożądanie to dzieło gorsze od TBM, ale bądźmy szczerzy - poprzeczka jaką zawiesił sobie Ang Lee swoim poprzednim dziełem była cholernie wysoka i Ostrożnie, pożądanie oceniałbym na równi z Brokeback Mountain gdyby nie rozwleczony początek, ale nawet tę wadę reżyser umie zamienić na pozytyw. Dzięki niesamowitej precyzji powrót do punktu wyjścia jest ciekawym smaczkiem i stanowi o kunszcie azjatyckiego reżysera. Nie wyobrażam sobie, by ktoś inny umiał zrobić tak nienachalny dramat. Przez 157 minut filmu nie ma ani odrobiny zbędnego i niestety uwielbianego przez amerykańskich reżyserów patosu czy zbędnego melodramatyzmu. Brzmi to dziwnie, w końcu Ostrożnie, pożądanie to melodramat, jednak Lee świetnie bawi się konwencjami i jego najnowszy twór miejscami staje się trzymającym w napięciu filmem szpiegowskim, by za chwilę zamienić się w subtelny dramat. Reżyser przemyca emocje w bardzo dyskretny sposób nie dając widzowi jasno do zrozumienia, kiedy między Panem Yee (kolejna świetna rola Tony Leung Chiu Wai'a!) a Wong Chia Chi. I tutaj muszę poświęcić parę słów odnośnie aktorów. Sceny w których na ekranie pojawia się Tony Leung i debiutująca Wei Tang są świetne. Naprawdę aż ciężko uwierzyć, że to dopiero pierwszy film Tang, ta aktorka stworzyła naprawdę wzruszającą kreację i mam nadzieję, że Ostrożnie, pożądanie to będzie jeden z wielu filmów, które utorują jej drogę do sławy. Pokuszę się o stwierdzenie, że ta młodziutka aktorka miejscami była lepsza w wielu scenach od ekranowych wyjadaczy. Najlepsza scena z udziałem obu głównych aktorów to scena w restauracji. Za sprawą świetnych zdjęć (stonowane barwy, zbliżenie na ślad szminki na kieliszku, długie spojrzenia) budowanie poczucia erotyzmu jest kapitalne (to powinno być pokazywane każdemu kto chce zrobić dobry melodramat). Cała historia jest konstruowana bardzo spokojnie, wręcz mozolnie, wiele osób może to odstraszyć, zwłaszcza po obejrzeniu dosyć dynamicznego zwiastunu, czy informacji na temat scen erotycznych. I takowe oczywiście były ostre (kama sutra z elementami sado-maso) , ale stanowiły one uwieńczenie powoli rodzącego się uczucia, całość jest bardzo spokojna i wyważona oraz mimo wszystko sceny łóżkowe świetnie je uzupełniają. Ang Lee zrobił świetny film o podejmowaniu trudnych decyzji, o poświęceniu jakie wymaga tzw. "racja stanu" i daje do myślenia widzowi, który zastanawia się jakby on sam postąpił w takiej sytuacji i co najważniejsze czy dobrze postąpił. Tony Leung jako sadystyczny Pan Yee był bardzo przekonujący, ale w filmie wg mnie pojawia się jeszcze inny czarny charakter, który wykorzystał główną bohaterkę, lecz nie chcę teraz spoilerować nikomu . Na koniec mojego przydługawego wywodu dodam jeszcze, że film jest świetny pod kątem technicznym. Piękne dekoracje, kostiumy, muzyka Desplatt'a (świetny kompozytor) i nastrojowe zdjęcia. Złoty Lew chyba zasłużony, nie wiem - za mało filmów z weneckiego festiwalu obejrzałem, ale Ostrożnie, pożądanie wzbudziło mój podziw, szkoda że nie był nominowany chociażby za dekoracje i kostiumy oraz muzykę. 8+/10 Polecam osobom lubiącym powolne filmy, gdyby nie przydługawy początek może dałbym i dziewiątkę.
Ang Lee faktycznie jest mistrzem. Doskonale prowadzi aktorow! Szczegolnie podobala mi sie debiutujaca Wei Tang. I naprawde cudowne zdjecia. Popieram twoja wypowiedz, zaryzykowalbym nawet stwierdzenie, ze ten film jest lepszy niz "Brokeback Mountain", choc jestem swiezo po seansie... wiec... musze ochlonac;)
"Ostroznie, pozadanie" jest filmem ktorym nalezy sie delektowac i na pewno to film ktory nie wszystkim sie spodoba. Mimo, ze jest dlugi, mnie nie nudzil ani przez chwile. Polecam!:)
O jednak ktoś przeczytał moją recenzję :) Wczoraj obejżałem sobie drugi raz Brokeback Mountain i jednak z całym szacunkiem, ale Ostrożnie, pożądanie jest trochę gorszym filmem. Jednak muszę docenić to w jaki sposób Ang Lee potrafi poprowadzić aktorów, zarówno w TBM jak i w O,P. Po cichu liczę na to, że Wei Tang zrobi wielką karierę, nie pamiętam tak dobrego debiutu, obawiałem sobie jak debiutantka poradzi sobie z tak trudną rolą - na szczęście dała radę. Muszę w końcu dorwać jakieś starsze filmy Ang'a Lee, by bez wyrzutów sumienia móc zaliczyć go do moich ulubionych reżyserów. :) pozdrawiam.
Dopiero po Brokeback Mountain Ang Lee zrobil sie naprawde popularny. Wczesniej uchodzil, tu cytuje: "za grzecznego rezysera" (swietna adaptacja Austen - Rozwazna i romantyczna czy troche mniej udany Hulk). Rowniez ja po "Brokeback.." zainteresowalem sie Lee. Zdziwilem sie, zobaczywszy w jego filmografii "Przyczajonego tygrysa..." ktory od dawna mi sie bardzo podobal (niesamowite zdjecia, klimat, historia).
Naprawde widac jak wszechstronnym (i utalentowanym!) rezyserem jest Ang Lee. Ma w swojej karierze reyserskiej filmy w ojczystym jezyku na tle historycznym (wspomniany "Przyczajony tygrys, ukryty smok" i "Ostroznie, pozadanie"), adaptacj popularnej angielskiej pisarki, czy nawet adaptację komiksu:)
Jesli nie ogladales, szczegolnie polecam ci "Burzę lodową" - znakomity 'przekroj amerykanskiego spoleczenstwa' - kolejny przyklad wielowymiarowosci rezysera (bo to dramat obyczajowy). Mnie poruszyl doglebnie:)
Naprawdę popularny stał się przy okazji "Przyczajonego..." i dzięki temu niezwykłemu rozgłosowi jego nazwiska doszło do nakręcenia "Brokeback Mountain".
Jeśli Ang Lee zawiesił wysoko poprzeczkę, to wcześniejszymi filmami - "Burza Lodowa" i "Przejażdżka z Diabłem". Potem zaczyna się dobierać do pytania - co jest w człowieku? I to, że jest wyśmienitym reżyserem, mu pomaga. A do odpowiedzi na to pytanie wybiera już ekstremalne sytuacje - dwaj kowboje zakochani w sobie, kat zakochany w swojej ofierze. I tu można zadać pytanie: po co, skoro w opisie ludzi z głównego nurtu był tak wyśmienity? Niewątpliwie dlatego, że drąży tym pytaniem bardzo głęboko, jego prawo.
Co do tego pożądania - nie jest podane w wersji sado-cośtam i kama-cośtam. I nie jest uwieńczeniem niczego.
Jest namiętnością samą w sobie, Jest pokazem prawdy, że prawdziwe pożądanie nie ma końca (nie mylić z potrzebą zaspokojenia się) i to z pożądania może urodzić się uczucie. Bo w tym filmie tylko pożądanie było prawdziwe, bo nie przyjaźń kolegów z kółka teatralnego i nie małżeństwo Yee. I broń Boże nie miłość, bo ta była skażona okrucieństwem mężczyzny, o którym ciężko było mu zapomnieć i uległości kobiety wobec "słusznej sprawy".
Co do oceny nie boje się wystawić 9. Intrygujący. I ja raczej wyżej niż "Tajemnica ...", wczym solidaryzuję się z Marvinem
Bardzo dobrze się oglądało. Swietne ujęcia: szminka na szklance, emocje na twarzy i sceny erotyczne bardzo realistyczne. Znakomita scenografia Hongkongu i Szanghaju lat 30 (dziwię się, że zabrakło nominacji do Oscara)i kostiumy. Rewelacyjni Tony Leung i Wei Tang (też należała się nominacja choćby zamiast Blanchett(!!!), była też lepsza od Linney). 9/10. Ale Brokeback Mountain jednak podobał mi się bardziej...
Oczy bolą, nie "Ang'a Lee" tylko Anga Lee.
Jak dla mnie to akurat "Se, jie" jest lepsze niż "Brokeback Mountain".
Ale masz rację co słabszego początku. Z tym, że też dzięki temu cholernie symetrycznie rośnie napięcie tudzież zainteresowanie widza. To plus bo nie ma wahadełka. Scena u jubilera gdy następuje kulminacja rzeczonego napięcia jest na tyle kapitalna, że brakuje mi słów na jej opisanie :) To po prostu trzeba zobaczyć.
/ SPOILER
Kto nie obejrzał wątpię by chciało mu się czytać to, ale na wszelki wypadek ostrzegam. Oczywiście, że chiński zwierzchnik konspiracyjny był nie mniej "czarny" od pana Yee. Ten ostatni jednak ostatecznie przełamał skamieniałą, bezwzględną ostrożność i otworzył się przed Wong za co miał zginąć...
/ SPOILER KONIEC
Gratuluję fajnej recenzji, ale to 8+ mnie nie przekonuje :)
Osobiście nie tylko dałbym, ale z czystym sumieniem daje 10/10, bo ni widzę lepszego filmu od początku 2008 roku.