umówiłam się z koleżanką, że w związku ze "sztormowymi wtorkami" pójdziemy na pierwszy seans jaki będzie grany po naszym przyjściu do kina. i co? trafiłyśmy chyba najgorzej jak mogłyśmy. "ostrożnie z dziewczynami" 18.45 cóż. iść trzeba.
"sama akcja jest wyłącznie pretekstem do wyprodukowania serii gagów na temat spermy, moczu, wszelakich fizjologicznych płynów, seksu oralnego i analnego itd." wyczytałam wcześniej w gazecie. święta prawda. jeśli nie bawią was żarty takie jak ten to omijajcie ten film wielkim łukiem: (cytat z pamięci)
Diaz podchodzi do drzwi obleśnego kibla syfiastej stacji benzynowej na totalnym zadupiu:
-przepraszam, jak długo to jeszcze potrwa?
-kochanie! zjadłam wieprzowinę w sosie curry. walę wieeelkiegooo kloca!
-ups. to jeszcze sporo...
makabra. najgorsze jest to, że takie żart bawią... cała widownia złożona głównie z młodych chłopaków ogolonych na łyso i nastoletnich panienek w wiązanych jeansach śmiała się do łez.
my podziękowałyśmy w połowie i wyszłyśmy. jestem pewna, że nic nie straciłam. Christine i Peter wyznali sobie miłośc- co było wiadome od 3 minuty filmu. polecam tylko masochistom i wielbicielom takiego humoru.
2/10 te dwa punkty za.... no nie wiem... hmhm... może urodę pana Skórzanej Kurtki- innych plusów nie widzę. radzę lepiej iść na piwo :)