i nie chodzi o nieścisłości natury fizycznej ale wszech obecny amerykański debilizm (obecny niestety w większości ich
produkcji): ludzie wolą szukać ropy niż ruszyć na akcje ratunkową, amerykańscy komandosi to tępe prymitywy, podwodna
stacja funkcjonuje jak tawerna z westernu itp itd...
Jeżeli widziałeś ten film teraz, to być może tak to odebrałeś. Kiedyś robił on niesamowite wrażenie. Spójrz na filmy typu Szklana Pułapka, Zabójcza broń itd. To są klasyki, które dzisiaj śmieszą, jednak były to momenty przełomowe dla danej kategorii w kinie. Tutaj też uważam, że Głębia była świeżym i niezwykle ciekawym spojrzeniem w temacie sci fi.
Nie przewijaj, to niszczy skupienie. Chyba, że trzeba zmienić pieluchę ;)
Akurat z tym się nie zgodzę;). Ten film jeśli chodzi o opowiadanie historii ani trochę się nie postarzał. Ma kilka takich lekko ujmując nielogicznych wydarzeń w scenariuszu, ale mimo to bardzo przyjemnie się go ogląda;). Trzeba jednak wiedzieć, że kiedyś świat był inny niż dziś, istniały inne normy społeczne, inna moda, nawet kultura zachowania się zmienia;). Filmy obyczajowe robione 30 lat temu, to dziś filmy historyczne..:) Podobnie jest w tym wypadku- pokazuje on świat, który dla współczesnych, młodych ludzi jest trudny do zrozumienia. A Zabójcza broń czy Szklana Pułapka to filmy sensacyjne z komediowym zaciecięm. Mnie bardziej śmieszy w negatywnym tego słowa znaczeniu nowa cześc Szklanej Pułapki niż te stare, zrobione z sercem części. Ale już np oglądając Ben Hura, którym zachwycali się współcześni mu krytycy, czułem że nie wydobywa on ze mnie takich emocji jak zrobiłby to 50 lat temu. Efekty specjalne, sposób gry aktorskiej, nawet sposób odtworzenia świata starożytnego był niewspółmiernie gorszy niż we współczesnych obrazach. Nawet poprzez taki film czuło się jak wielki skok jakościowy zrobiło kino. Mimo wszystko ten film do dziś ma swój urok i wyróżnia się na tle innych współczesnych sobie produkcji. Po prostu przyjemnie się go ogląda. Także w jakim sensie rozumiem ns318..:) Młody jest, widzi świat inaczej;). Już nie zrozumie kina z czasów, w których np ja się wychowałem;). Może je szanować, doceniać, ale już nie wydobędzie z niego takich emocji jak z nas. No cóż..taka kolej rzeczy;) Wszystko przemija..
Bardzo ładnie napisałeś... Smutnie się zrobiło. Nostalgia to przewrotna cholera...
"Ale już np oglądając Ben Hura, którym zachwycali się współcześni mu krytycy, czułem że nie wydobywa on ze mnie takich emocji jak zrobiłby to 50 lat temu"
Skąd to możesz wiedzieć :-)
Nietrudno to sobie wyobrazić. Ben Hur był w tamtym czasie naprawdę wielkim wydarzeniem. To film, którym zachwycali się i krytycy i zwykli ludzie. Efekty specjalne były uważane za kosmiczne;). Żaden inny film nie zdominował tak mocno nagród filmowych jak Ben Hur. Gdybym urodził się w tamtych czasach i nie widział współczesnych efektów w filmach, to efekty z Ben Hura i na mnie by robiły wrażenie;).
Wystarczy przeczytać artykuły prasowe z tamtego okresu i dowiedzieć się jaka była reakcja krytyków i widzów na Ben Hura. Atmosfera była podobna jak ta z Titaniciem czy obecnie z Avatarem. Uważano ten film za przełomowy, a efekty specjalne za epokowe. Sama historia w filmie mi się bardzo podobała, gdyby nakręcić ją we wspołczesnym stylu byłbym zachwycony. Był wprawdzie serial Ben Hur z 2010 roku (niezły), ale brakowało mi w nim trochę efektu łał- zapewne przez ograniczony budżet.
Ok. Argumenty dobre ale niestety mamy tu do czynienia z przekazem kierowanym do nas na poziomie amerykańskiego nastolatka który mówi "
kochajcie się a nie zabijajcie, make peace not war" - typowe moralizatorstwo w pompatycznym amerykańskim stylu i to mi psuje zabawę bo wolę mniej dosadne, subtelne podejście do tematu