Nie wydaje mi się by był bardziej rasistowski niż inne westerny. Zresztą taka jest do cholery prawda. Biali tłukli się i wyżynali z Indianami przez wiele dziesiątków lat. Jak w każdym zakątku świata, gdzie silniejszy podbijał słabszego. Mnie bardziej przeszkadza w tej całej opowieści to, że z tego majora to ładny kawał łajdaka. Ot po prostu ślepy dowódca, jakich wiele na wojnie, żądny celu, a być może sławy. A ile w ogóle prawdy jest w tej opowieści to też kwestia wątpliwa...