Lee jest niewątpliwie indywidualistą. Czerpie garściami z różnych biografii, tworząc swój własny, unikatowy język. Z powodzeniem wskrzesza formułę miłosnego noir dramatu. Nie interesują go jednak proste odpowiedzi i krótkie ujęcia. Swoich bohaterów wrzuca w namacalnie naturalistyczny świat owiany mgłą mitologicznej nieścisłości, przez co czują się oni ograniczeni i wyobcowani, jakby nie mogli wyjść z głębokiej studni. Nie użala się nad nimi, ani też nie klepie ich po plecach.
Rececnzja: http://kulturacja.pl/2018/11/plomienie-recenzja-filmu/