film nie był zły, historia też niczego sobie - ogólnie w porządku.
ale nie mogłam rozgryźć gry Grace'a. w porównaniu do Linney, która była poprostu niesamowita, on wydawał się jakby w ogólnie nie posiadał uczuć. nie wiem, może o to chodziło, o tą jego objętność, nieobecność. ale ona mi przeszkadzała bardzo w tym filmie. bo tu chodziło o nią, ale o niego również - a ja tego nie czułam.
aha, wg mnie ostatnia scena też była bardzo dziwna - ten ich pocałunek, a później to jak się pyta czy jest ok, wymieniają się uśmiechami, on odwraca się pare razy jak odchodzi.. a ja wyczuwam tu klimat matki i dziecka w pierwszy dzień szkoły, naprawde.
ogólnie film okej. tylko kto napisał że to komedia romantyczna? mój Boże..