Większość filmu schodzi na rozmowach, które mocno odbijają się ideologią nazistowską. Coraz większa fascynacja Karla do śmierci, nazizmu, reinkarnacji. W końcu opętanie głównego bohatera, paranoiczna chęć 'wyzwalania' swojej rodziny od 'cierpień życia', a także od 'grzechu' jakim są żydowskie korzenie. Fajnie wygląda to jego krematorium z tymi pochodniami - jakby przeniesione wprost z Norymbergii.
Bardzo ciekawy montaż, zdjęcia.
Niestety aktorstwo słabawe - i nie tłumaczmy tego wiekiem filmu, bo w dużo starszych produkcjach aktorzy o wiele lepiej grali. Mam tu zwłaszcza na myśli żonę i dzieci Kopfringla, którzy są totalnie bez wyrazu i stoją jak kołki w... decydujących momentach. Jednak Rudolf zagrał bez zarzutu.
Naprawdę chory i paranoiczny film, pod koniec czułem jakby coś z moją głową było nie tak. Prawdopodobnie twórcy celowo wprowadzali elementy fascynacji złem, hipnotyzujący montaż i monotonną muzykę, by widz poczuł się nieswojo.
Co wadzi w tym filmie?
Powolne, ślimacze tempo. Ciężko mi było wytrzymać do końca, ale nie żałuję. Gdyby cały film był tak ciekawy jak zakończenie... niestety, trochę męczarni przy oglądaniu za pierwszym razem, to może odrzucić wielu ludzi.
Ogólnie jednak, pozytywne wrażenia. Dałbym 9, ale za monotonię zjeżdżam 2 punkty.