Kopfrkingl 19 lat temu w zoo poznał swoją żonę, dziś ma dwójkę nastoletnich dzieci oraz prowadzi restaurację, Postanawia jednak dorobić, otwierając krematorium – wierząc, natchniony mądrościami wschodu, że jest to najlepsza metoda pogrzebu. Jest spokojnym i zadowolonym z życia mężczyzną, lubiącym muzykę klasyczną, nie pijącym. Na jego twarzy jest delikatny uśmiech, jednak co jest pod nim? Co kryje?
Jedno musi widz wiedzieć na początek: ten film jest swoim głównym bohaterem. Łatwo powiedzieć, trudno rozwinąć, ale tak jest – tu każdy element, czy to techniczny lub narracyjny, jest częścią głównego bohatera. Sam scenariusz, gdy się wsłuchać, jest jego nieustającym monologiem. Zagadką jest jednak sposób, w jaki uzyskano to wrażenie – Kopfrkingl w końcu przesadnie dużo lub zbyt często nie mówi, nie zagłusza też innych, nie przekrzykuje ich. Gdy inni mówią to on spokojnie słucha. Jest to z pewnością mieszanka takich środków jak odpowiednia intonacja głosu, kompozycja kadru, montaż i muzyka... Zacznę od montażu, bo środki jakie zastosowano w tym filmie są unikalne w całej historii kinematografii.
Na początek widz zauważa pomieszane kadry, raz widzi to co jest naprawdę, raz to co sobie główny bohater wyobraża, na przemian z ujęciami oczu, odwracających się twarzy, zwierząt w zoo. To jest czołówka filmu. Już wtedy staje się jasne, że nie jest to film konwencjonalny i prosty, tu narracja działa na zasadzie: „zobacz widzu coś, czego się nie spodziewasz, a potem myśl o tym, co to oznaczało”. W ten sposób, z wykorzystaniem filmowych środków wyrazu, reżyser lepiej przedstawia swojego bohatera, jego myśli, jego psychikę.
Takie mieszanie się świata filmu będzie potem kontynuowane, ale wcale nie to jest wspomnianym „unikatem”, podobną sztuczkę zastosowano już w adaptacji „Fight Club” Palahniuka. Właściwą innowacją są płynne przejścia między scenami. Dla przykładu, scena dialogu jest przedstawiona poprzez ujęcia twarzy: raz twarz jednego, potem drugiego, i tak na zmianę. Za którymś razem kamera zatrzymuje się na dłuższą chwilę na twarzy Kopfrkingla który po namyśle odpowiada... W tym momencie kamera robi oddalenie i okazuje się, że siedzi on już w innym pokoju, że tamta scena minęła i zaczęła się już zupełnie nowa, a wspomniana odpowiedź była w istocie rozpoczęciem następnego dialogu!
Jest to film psychodeliczny, ale w zupełnie innym stylu niż pierwsze przychodzące do głowy skojarzenia na hasło „psychodela”. Ten film w ogóle jest inny, tu nic nie jest takie jakie można by się spodziewać – część z nich można wytłumaczyć brnąc dalej w język filmowy i zauważając np. brak planów amerykańskich, do których oko jest siłą rzeczy przyzwyczajone. Są plenery, ale w ciasnych pomieszczeniach. Są ujęcia z perspektywy żaby, ale ustawione na wysokości kolan. Detale, nie są to deformacje obrazu na miarę skróconych ścian po jednej stronie w pokojach (jak to było w horrorze „Nawiedzony” Shirley Jackson), jednak w pełni wystarczy by zbudować świat oparty na własnych zasadach, w którym widz nie czuje się jak u siebie. Więcej: nie czuje się być tam mile widziany przez gospodarza.
Gospodarza, który z czasem coraz mniej ma władzy nad swoim pokręconym, innym światem. Czemu tak się dzieje? Tego nie wiem, a do interpretacji na które się do tej pory natknąłem nie jestem przekonany. Przez to cały obraz psychologiczny nie jest spójny... Przynajmniej nie teraz, kiedy o tym wciąż myślę. Jednak bez względu na to, jest to obraz niezwykły, bo zapewnia drugiemu człowiekowi niespotykane doznanie przebywania w tym wytworzonym przez Herza (a wcześniej zapewne w wyobraźni Ladislava Fuksa, którego książki film jest interpretacją) świecie. Mroczny, niebezpieczny, ciasny świat. Zostać wpuszczonym do tego świata to zaszczyt... I tak jak lubię posłuchać pokręconej muzyki, bo odpowiada mi jej towarzystwo, i nie przeszkadza mi nieznajomość tekstów, tak z przyjemnością spędziłem w tym filmie sporo czasu.
[spoiler]
Rzeczy, które nie są dla mnie jasne, notatka do samego siebie z przyszłości:
- czemu na początku przez sekundę dzieci są w klatce w zoo?
- Czy jest istotnym fakt, że główny bohater woli widzieć kogoś innego na obrazie?
- Dlaczego potem, gdy tylko pojawia się zagrożenie odkrycia „oszustwa”, ten natychmiast ujawnia (przed samym sobą?) prawdę?
- Czemu właściwie przeszedł na ciemną stronę mocy, mimo że nie chciał i właściwie odpowiadał tylko „może”, „prawdopodobnie”, by mieć spokój na jakiś czas?
- Czy idiotka z mężem naprawdę pełniła rolę komediową w filmie?
[/spoiler]
7/10.
Tak jakoś w trakcie pisania słuchałem Ataxii i stwierdziłem, że to pasuje do filmu... W trakcie pisania musiałem zmieniać pozycję, bo przestawałem czuć krzesło pod sobą.
Ataxia - Montreal http://www.youtube.com/watch?v=-QvFPVwrMEk
Może trochę pomogę może i nie:
"czemu na początku przez sekundę dzieci są w klatce w zoo?" - Zdaje mi się ale tylko zdaje iż reżyser zwraca nam uwagę
na wątek dzieci głównego bohatera iż są one zamknięte przez niego w świecie który wykreował, a kiedy nie pasują do tego
świata cóż wiadomo co się dzieje. Dzięki tej krótkiej migawce, widz nie skupia się całkowicie tylko i wyłącznie na Kopfrkinglu.
"Dlaczego potem, gdy tylko pojawia się zagrożenie odkrycia „oszustwa”, ten natychmiast ujawnia (przed samym sobą?) prawdę?"
Tutaj prawdopodobnie jest pokazany zabieg oszukiwania a raczej przyswajania oszust przez człowieka który jeszcze nie jest szalony ale powoli się takim staje.
"Czemu właściwie przeszedł na ciemną stronę mocy, mimo że nie chciał i właściwie odpowiadał tylko „może”, „prawdopodobnie”, by mieć spokój na jakiś czas?"- Tu jest chyba mój ulubiony temat tego filmu. Żadnych wielkich pobudek nie było, od tak chciał chwilę pożyć w wielkim świecie, i przez to słuchając ideologii nazistowskich, na początku była mu ona obojętna, następnie ją rozumiał a pod koniec uznał że musi ją zrealizować, im dalej tym bardziej to co było bestialskie stawało się chwalebne i odpowiednie.
"Czy jest istotnym fakt, że główny bohater woli widzieć kogoś innego na obrazie?"- Zdaje mi się iż to może być jedna z przyczyn przemian światopoglądowych bohatera. Stara się coś ze sobą zrobić.