Zazwyczaj co do filmów jest tak, że druga część jest gorsza (z wyjątkami) to samo było z drugą częścią. Niepotrzebnie zrobiona i troszkę monotonna. Pierwsza 100 razy lepsza.
Całkowicie sie z Tobą nie zgadzam pierwsza część jest strasznie nudna, i wcale mi sie nie podoba za to druga to rewelacja mogę to cały zcas oglądać i do tego jest cjache czyli Pine a w 1cz nie ma no co popatrzec ani na suknie ani widoki a w drugiej cześci jest wszystko. Pozdrawiam
Zgadzam się z Owieczek : )) Ja także wolę drugą część, choć nie ukrywa książka jest zdecydowanie lepsza : ]
yYYyyy chyba nie zrozumialyscie P.Halliwell ... ona twierdzi ze 2 jest do d**** a pierwsza dobra a wy troche przekrecacie ... ;] loL czytanie ze zrozumieniem to podstawowa technika aby dobrze wunkcionowac w sql /.. ;]'
To ty naucz się czytać ze zrozumieniem, ewen. dokładnie ! Tak, P.Halliwell napisała że jej się jedynka podobała ale Owieczek napisała że się "nie zgadza" z tym :> 
Widać jak ty "wunkcionujesz w sql" :/ co za społeczeństwo rośnie, gada na kogoś, a samo nie widzi swoich błędów, brak słów :/
dla mnie tez 2 jest lepsza choc ani ta ani ta nie zgadza sie z ksiazka:p Pozatym w 2 czesci gra chris Pine.......:D
Odmiennie do autorki tematu myślę, że druga część jest lepsza, troszkę ciekawsza, pierwsza była strasznie przewidywalna (druga także, ale nie było to tak dobijająco jasne) i wydaje mi się, że za krótka. Przemianę bohaterki potraktowano byle jak, w przyspieszonym tempie. Druga część była troszkę bardziej wyważona.
A ja mam a odwrót. Pierwsza część mi się nie podobała, ta i owszem - jest przyjemna.
Pierwsza część mnie troszkę nudziła, natomiast druga - bajka, bardzo miło się oglądało.
a mi się nie podoba ani jeden ani drugi xD ale za to w takim samym stopniu ;p 
najpierw przeczytałam książki i kiedy zobaczyłam co zrobili z Grandmere.. no i to uśmiercenie ojca Mii. już nie wspomnę o tym że brak jakiegokolwiek podobieństwa pomiędzy Anne Hathaway i bohaterką książki. szkoda że nie wziął się za to ktoś inny, nie mówię że wszystko musi być wiernie oddane w filmie, ale jakoś np. z Harrym Potterem dali radę i nie zrobili z niego wysokiego blondyna w szkłach kontaktowych xD zgadzam się że to wszystko dla kasy, wykorzystali imiona bohaterów bestsellerowej powieści i tyle to ma wspólnego z serią Meg Cabot. beznadzieja.