Patrzę na ocenę tego filmu i nie wierzę... Totalny banał, on biedny, ona bogata, zła matka
przeciwna ich miłości, o jest też wojna w, brakowało mi tylko cudownego uleczenia z Alzheimera i
dziwię się, że Sparks nie poszedł już całkiem po bandzie i w jakiś magiczny sposób nie przywrócił
bohaterki do zdrowia. No ale oczywiście miłość przezwycięży wszystko, cudownie też, że
bohaterowie mieli takich wspaniałomyślnych partnerów, były narzeczony całkiem spokojnie
przyjął na klatę fakt, że narzeczona zostawiła go dla innego faceta, szacun.
"brakowało mi tylko cudownego uleczenia z Alzheimera" :D nieźle powiedziane...
Cóż każdy pragnie miłości na całe życie, pal sześć, że ten film zakrawa o harlequin skoro niejako materializuje wizję idealnej miłości...
Sparks to taka Grochola albo Grochola to niemal Sparks - piękne, wytarte frazesy, masa banału i naiwności...
Kicz nad kicze ale ciężko nie ulec urokowi podskórnych marzeń.
"Pamiętnik" broni się niezłą grą aktorską, wartką akcją, pięknymi kostiumami jest dużo lepszy od "Wciąż ją kocham" - przesłodzonej wydmuszki...
nie wiem czy każdy marzy o miłość na całe życie, ja tak, ale…myślę, że można miłość ukazać w nieco mniej trywialny sposób, bez ceremonialnych słów. Można ją pokazać dużo prościej, a jednak piękniej, prawdziwiej. Widziałam ostatnio „Amure”, tam przez cały film nie pada ani jedno patetyczne zdanie, nie ma podniosłych scen, nie ma wspinania się na karuzelę w wesołym miasteczku, ale jednak film epatuje miłością.
W tym wypadku mam wrażenie, że Sparks siadł sobie na krześle i pomyślał: „ej, dobra, to trzeba napisać jakąś książkę, ale taką książkę, żeby się baby popłakały, powzdychały, rozmarzyły, powzruszały. Trzeba wlepić jakąś wielką miłość, niedobrych rodziców, biedę i bogactwo, chorobę i śmierć, ale nie, sama śmierć to za mało, najlepiej jak umrą razem, na jednym łóżku, wtedy to już każda się poryczy i będzie hicior”.
I naprawdę nie jestem przeciwniczką prostych i ciepłych historii, byle te historie nie wyciskały na siłę łez i nie porażały sztampowością. Nie oceniłam też tego filmu na 1, mnie tylko zdziwiła tak wysoka ocena, która niejako świadczy, że film jest arcydziełem, a moim skromny zdaniem po prostu nie jest.
"Amour" i "Pamiętnik" obrazują postawy kina europejskiego i amerykańskiego.
Jedno jest wyważone, inteligentne, ciepłe ale nie przesłodzone, a drugie jest często nachalne, patetyczne i nieznośnie kiczowate.
Ja czegoś nie rozumiem, chciałabyś, żeby każdy film był taki sam, opowiadał o miłości w taki sam sposób? Jednym ekranizacja przypadnie do gustu, innym nie, to jest normalne, ale skoro film ma tak wysoką średnią, to znaczy, że jednak dużej grupie osób się spodobał. Nie ma sensu dyskutować czy słusznie czy nie, bo średnia nigdy nie jest bezbłędnym wyznacznikiem gustu każdego z osobna, a i o gustach również się nie dyskutuje.
Marginesem mówiąc, tutaj rozmawiamy o filmie, więc jeśli chcesz się odwoływać do twórców, to odwołuj się do Nicka Cassavetesa, a nie do Sparksa, bo są inne fora dotyczące książek (;
incognitosoul na wstępie chciałabym Cię bardzo przeprosić za to że film nie powalił mnie na kolana.
Strasznie mi teraz wstyd, bo uległam jakiemuś dziwnemu wrażeniu, że Filmweb to strona, na której między innymi ocenia się filmy, co zdaje się być mocno subiektywnym zabiegiem. Co więcej, żyłam w przekonaniu, że forum to miejsce, w którym ludzie dzielą się swoimi wrażeniami, wymieniają swoje spostrzeżenia, że o tych gustach się jednak dyskutuje. Naprawdę nie wiem, co mi odbiło, głupia ja. Pozdrawiam :)
haha, dobre :D tylko, że ja nie napisałam nic o tym, że nie można oceniać filmów. Odwołałam się tylko do twojego oburzenia średnią tej produkcji, które dla mnie mija się z celem, bo jak sama napisałaś, to jest subiektywne. dyskutować można, ale nie negować wszystko po kolei (;
"W tym wypadku mam wrażenie, że Sparks siadł sobie na krześle i pomyślał:.."
Film nie jest wierną adaptacją książki (w książce nie ma sceny z karuzelą, młodość Noaha i Allie zajmuje zaledwie.. pół strony (!), a akcja obejmuje przede wszystkim ich ponowne spotkanie po latach oraz kulisy choroby Allie...), zakończenie też jest inne - "Pamiętnik" jako film to wizja scenarzystów i reżysera.
Osobiście uważam, ze "Pamiętnik", "Jesienna Miłość" oraz "List w butelce" to najlepsze książki Sparksa, którym daleko do tanich romansów.
uffff..... a już myślałam, że wszystkie kobiety na świecie są zagorzałymi fankami "Pamiętnika"
ja dziś oglądałam pod przymusem (tzn. pomagałam rodzicielce w przygotowaniu świąt a to leciało w tv i chciała oglądac) i jak dla mnie męczarnia. schematyczny scenariusz, banał itd.
trochę kojarzyło mi się z banalnością Listu w butelce
Uwierz w tą średnią bo film jest dobry. Jak do Ciebie nie trafia "patetyczne", "trywialne", "podniosłe" itp. kino amerykańskie to pozostań przy europejskim. To nie pierwszy melodramat z tamtych rejonów żeby być tak zdziwionym.
Chetnie bym z Tobą podyskutowala, ale siła Twojej argumentacji, która sprowadza się do zdania " uwierz w ta średnia, bo film jest dobry" jest tak powalająca, że pozostaje mi tylko uwierzyć Ci na slowo ;)
Nie będę oceniać zgodności adaptacji z książką, której nie czytałam, ale zgodzę się z autorką tego wątku i większością zarzutów postawionych filmowi. Najbardziej drażniła mnie już nie tylko sztampowość historii miłosnej, ale naiwność, z jaką ukazano chorobę bohaterki. Czy pacjent w tym stadium choroby, gdy nie rozpoznaje bliskich, nagle pod wpływem jednego wspomnienia zacząłby zadawać sensowne pytania dotyczące rodziny? Obawiałam się, że scena, w której Allie przypomina sobie przeszłość zakończy się właśnie cudownym ozdrowieniem, o którym ktoś tu wspomniał... Spodziewałam się poruszającego filmu, niestety się rozczarowałam.
DOKŁADNIE CO TO ZA CHŁAM,KICZ ,BANAŁ,MARNOTA,ŚCIERWO FILMOWE DLA PALANTÓW Z KRAINY POTĘŻNEGO KICZU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tak, być może każdy marzy o wielkiej miłości, ale ja oceniając film, nie kieruję się moimi marzeniami, tylko tym, co zobaczyłam na ekranie, a zobaczyłam - patrząc na oceny - niestety wielkie rozczarowanie. I nie chodzi nawet o to, że film jest tragiczny, czasem dobrze obejrzeć coś lekkiego, chodzi mi o to, że do arcydzieła mu daleko, a mam wrażenie, że został tak wysoko oceniony, bo większość dziewczyna chciałaby mieć takiego chłopaka/męża jak Noah (Gosling), a to jednak trochę za mało, żeby uznać film za arcydzieło.