Komedii się nie dopatrzyłam. Nie wiem kto miał pomysł ,aby wpleść taki gatunek do opisu.
Film nie jest absolutnie wtórny,nie ma tu schematu tak dobrze nam znanego - najgorsza
klasa, nauczyciel kumpel przełamujący schematy itd. Nawet jeśli niektóre sytuacje można by
podciągnąć do w/w wzorca - to okazuje się,że to nie ta sama papka.
Kino kanadyjskie ,bardzo specyficzne,jak różne od produkcji amerykańskich ,z reguły
zaskakuje. Przywykłam do pozycji dość ciężkich ,offowych . O kinie komercyjnym z
zamierzeniem nie wspominam ,bo "Pan Lazhar" to absolutnie nie komercyjna produkcja.
Tu mamy obraz klasy dzieci i ich wewnętrznych refleksji a propos rozstania się ze światem ich
ulubionej nauczycielki. Pojawia się nauczyciel ,który pomimo swojej osobistej tragedii i braku
wykształcenia pedagogicznego pragnie dobra swoich uczniów. Mamy wrażenie,że próbuje
nakłonić ich do pogodzenia się z zaistniałą sytuacją bazując na własnych doświadczeniach
związanych ze stratą bliskich osób.
Bardzo fajny film. Nie napiszę ,że lekki,przyjemny czy też odprężający. Nazwę go inaczej -
życiowy, naturalny,bez przegadania,zbędnego heroizmu ,bez pustych morałów.
Polecam