Na początku może się wydawać nudnawy, ale im akcja biegnie dalej, tym bardziej wbija w fotel. Animacja ciekawa, bardzo spójna, graficy odwalili kawał dobrej roboty (jedynie papier toaletowy mi sie nie podobał, tak samo włosy Countrey wyglądały na...totalnie przetłuszczone, ale to drobnostki), i kilka razy, chociaż nie było to generalną cechą filmu, padały zabawne albo chociaż inteligentne teksty i sytuacje (z tym że od razu uprzedzę, że conajmniej dwa z nich nie nadawały się dla młodszej widowni). Bardzo ładny wpleciony wątek prawdziwej tożsamości czarownicy i pokonywania strachu. Nie jest to raczej typ dreszczowca (ani moim zdaniem nie przypominał rzucanej w tym temacie często "Koraliny", był raczej utrzymany w klimacie "Miasteczka Halloween"), ale w niektórych momentach można było dostać lekkiego dreszczu (znów można pogratulować, tym razem efektom dźwiękowym).Osobiście sama kilka razy się wystraszyłam, takie mam słabe nerwy, ale trzeba uwzględnić fakt, że wybrawszy się z trzema kamratami siedzieliśmy od godziny 20 na sali CAŁKIEM SAMI. Dubbing polski też udany. Teorie, że ogół przypomina styl Wielkiego Tima w szczytowej formie może i trochę przesadzone, ale momentami faktycznie zalatywało Burtonem. Film generalnie łagodniejszy od Koraliny, małych dzieci i tych zaczynający podstawówkę raczej bym nie zabrała, ale takie 10, 11- bądź i 9-latki o mocnych nerwach mogłyby spokojnie oglądnąć.
Ogólnie oceniam na mocne 7 nachodzące na osiem, a po dłuższym namyśle wybrałam drugą notę, bo uważam, że to dobry pomysł na zapchanie sobie wolnego czasu jakimś ciekawym kawałkiem.