Właśnie wróciłam z kina. Co prawda Woody występuje w kilku ostatnich minutach filmu we własnej osobie i jego postać ma duże znaczenie dla obrazu, ale zdecydowanie reklamy zastosowane dla tej produkcji to duża przesada i przekłamanie. W telewizji reklamują "Paryż Manhattan" jako "allenowską komedię", być może powstał właśnie nowy nurt kina - allenizm, ale prawdziwemu twórcy też chyba trochę się należy. Tymczasem wszyscy się po kryjomu oszukują, bardzo dyskretnie (pieniądze, pieniądze, pieniądze) i nikt nikogo z błędu nie wyprowadza. A to źle. Myślę, że i reżyserka i sam Woody mogliby się obrazić. A nazwisko Allen wzbudza u nas pozytywne skojarzenia, więc reklamujmy nim co tylko się da. Nieładnie.