Oglądałem ten film z zaciekawieniem. Nie znam aż tak dobrze Francji, ale cóż.. może się uda. I się udało. Po pierwsze poznaliśmy jedzenie, ale nie to co pokazują foldery reklamowe, ale to przy bocznych drogach, w lokalnych sklepach i hotelach. Po drugie dowiedzieliśmy się, ze Francja nie istniałaby bez Rzymian, którzy zaszczepili w tym kraju m.in. nawyki żywieniowe. Po trzecie, ze Francja to nie tylko Paryż. Że nad Rodanem też można dobrze zjeść. Trzeba mieć, podróżując po tym kraju, znajomego Francuza, który potrafi opowiedzieć rzeczy o swoim kraju jakby tam mieszkał 200 lub 300 lat. Film monotonny, ale ma swój klimat. Ja wiele razy śmiałem się z tej egzaltacji Francuzów. Ale widocznie tacy są.. Jakbyśmy głównego bohatera zamienili na Roberta Makłowicza, to pewnie tez byłoby ciekawie.