a poprawność polityczna sięga zenitu. Mamy czworo bohaterów. Dwie białe kobiety, Azjata i Murzyn, (sorry tzn. Afroamerykanin). Gdy już wiadomo o co chodzi, jest jasne, że któraś z kobiet nie przeżyje. A jakże, równowaga musi być, a Netflix po raz kolejny udowadnia, że boi się być posądzony o rasizm. Zaznaczam, że nie jestem rasistą ani szowinistą. Uważam, że kino powinno być dalekie od jakiejkolwiek poprawności.