Akcja prowadzona bez ładu i składu, bohaterowie bredzą coś trzy po trzy i mam wrażenie (choć mogę się mylić) ich zachowanie odpowiadałoby raczej czasom współczesnych, a od I wojny światowej dzieli nas 100 lat...
Niby to melodramat, a dwie sceny zupełnie do tego gatunku nie pasujące. Nie mam na myśli rzezi na polu bitwy, a scenę ze szczurem wychodzącym z ust niebyt świeżego już trupa oraz "ukrzyżowanie" brata głównej bohaterki. Swoją drogą, może ktoś zechciałby mi wyjaśnić, po co Niemcy mieliby coś takiego robić? Żeby przestraszyć wroga i obniżyć morale?
"Zaskakujące" zbiegi okoliczności - główni bohaterowie trzykrotnie trafiają na siebie w szpitalu, sympatyczna pielęgniarka trafia do szpitala polowego akurat, tam gdzie sobie zażyczy...
Plus za sceny bitewne na początku i na końcu filmu, muzyka nie najgorsza.
Szkoda, film miał potencjał, można było pociągnąć kilka wątków, np. niemieckie pochodzenie ojca głównej bohaterki i konflikt z tym związany czy presję społeczną, by wszyscy młodzi chłopcy zaciągali się do wojska.
Niestety przyzwoity pomysł popsuła nędzna realizacja, film jest niespójny.
On zawisł na tym niby krzyżu jak wybuch go poderwał razem z deskami wyścielającymi dno okopu. Inna sprawa że masz racje dla mnie film był sztuczny, plastikowy, nawet sceny bitewne. Dużo się kupy nie trzymało w scenach walk. Można było z filmu zrobić arcydzieło, a wyszedł disneyowski gniot.