Z minuty na minutę był coraz ciekawszy, fajna lekcja historii, super zagrany. Nie podobało mi się jednak to co zawsze, robienie niemal z każdego amerykańskiego bohatera nieważne czy postać fikcyjna czy realna, super hero, który mógłby pokonać cały świat, gdyby tylko chciał, nie lubię tej amerykańskiej megalomanii.