Kolejny reżyser (obok Barry'ego Levinsona) poczuł sentyment do przekolorowanych lat 50 i nakręcił film o wspomnieniach, marzeniach i beztroskich latach młodości. Peggy Sue, kobieta ze zmarnowanym życiem, w stanie separacji z mężem, która dostaje udaru (?), przenosi się 25 lat wstecz. Może na nowo podjąć wybór, zmienić wszystko. 
Jedynie co mnie razi w tym filmie to wątek sekty, która próbuje ją przenieść w czasie - jakim cudem jej dziadek, może teraźniejszą osobę (jego wnuczkę), przenieść o kilkadziesiąt lat do przodu? Wówczas by znikła całkowicie z jego życia, tak jakby nie istniała. 
Dobre aktorstwo, urocza Kathleen, młody (i głupkowaty) krewny reżysera Nicholas Cage, do tego Jim Carrey w jednej z pierwszych jego ról. 
No i świetna muzyka, atmosfera tych czasów. 
Polecam!
Dla mnie również wątek geriatrycznej sekty jest bezsensowny, jednak to tak nieistotny epizod, że zazwyczaj zupełnie o nim zapominam oglądając kolejny raz Peggy Sue. Film jest magiczny w niesamowity sposób... aż chce się tam być.
Dokładnie, coś w tym filmie jest magicznego. Z pozoru to nic nie warte romansidło, bez konkretnego zakończenia (nie chciała tego Charliego, olewała go, potem on ją olewał, potem ta głupia sekta, potem znowu byli razem, a na końcu okazało się że i tak będą razem.). Jak na Coppolę ten film też jest infantylny i nie pasuje do jego twórczości. 
 
No ale za to, że dzieje się w czasach, które tak uwielbiam, za tą muzykę, samochody, ukazanie beztroskiego życia w pełnych propagandy i cenzury, słodkich czasach - no i za wzruszenie, do którego mnie ten film doprowadził - wystawiam mu dychę. I wrócę do niego nieraz :) Kto ma awersję na Diona DiMucci i 'kosmiczne' samochody, ten nie ma co w tym filmie szukać, inni będą się tu bawić świetnie.
"nie chciała tego Charliego, olewała go, potem on ją olewał, (...) potem znowu byli razem, a na końcu okazało się że i tak będą razem" 
wedlug mnie w tym filmie wlasnie bylo to piekne (nie wiem jak oni to zrobili, ale jest to po prostu mistrzostwo). peggy sue przez te wszystkie wydarzenia zrozumiala, ze jednak nie zmarnowala sobie zycia nie wiazac sie nigdy z zadnym innym mezczyzna, poniewaz po prostu nie moglo byc inaczej, gdyz byli sobie przeznaczeni ;) rzecz niby prosta jak flaki z olejem, przypuszczam, ze istnieja setki banalnych i nieciekawych komedii romantycznych, ktorym by mozna przypisac ten sam schemat, ale nie sadze, by znalazla sie ktoras rownie magiczna i piekna, jak ten film!