Dawno nie widziałem tak kompletnego i wzbudzającego zachwyt filmu. W wielu płaszczyznach. Scenografia znakomita w każdym najdrobniejszym szczególe, plenery i widoki zapierające dech, gra aktorów bez zarzutu, akcja filmu wzbudzała u mnie radość w wielu jej fragmentach, niektóre pomysły reżysera odważne i intrygujące, chociażby postać króla grana przez Johna C.Reillego, który ginie gdzieś po kwadransie trwania filmu. I co najważniejsze to film ciekawy intelektualnie i w tym aspekcie bardzo nam współczesny.
Aż nie chciało się by projekcja się skończyła.
I na koniec, dla mnie ewidentne nawiązanie i skojarzenia z „Trylogią Życia” P.P.Pasoliniego. To jakby wspaniały bo przesiąknięty duchem tamtych filmów: „Dekameronu”, „Opowieści kanterberyjskich” czy „Kwiata tysiąca i jednej nocy” afirmujący epilog.