Bardzo satysfakcjonująca filmowa uczta. "Perfect Blue" to niepokojący, hipnotyzujący i zaskakujący obraz, który przywodzi na myśl najlepsze obrazy Davida Lyncha, jak choćby "Mulholland Drive".
Wieloaspektowa narracja sprawia, że cała historia jest niejednoznaczna, odbywa się na kilku planach jednocześnie i daje sporo możliwości interpretacyjnych. Co prawda pod koniec twórcy niepotrzebnie większość wątków wyjaśniają (tu widać geniusz Lyncha, który na takie rzeczy sobie nie pozwala), ale i tak całość pozostawia po sobie świetne wrażenie.
"Perfect Blue" zaczyna się jak klasyczny dramat obyczajowy. Oto młoda gwiazda popu próbuje swych sił w przemyśle filmowym. Jest niedoświadczona, ale pragnie odnieść sukces. W nowym świecie nie wszystko układa się tak, jakby tego pragnęła. Jej sława do niczego się nie przydaje. Fani się od niej odwracają, producenci chcą ją tylko wyeksploatować. W tym momencie jest to tak sugestywny i wiarygodny dramat, iż prawie można odnaleźć w nim cień prawdy choćby życia Lindsay Lohan czy Britney Spears.
Potem jednak robi się jeszcze lepiej. Bohaterka zostaje osaczona. Fikcja miesza się z prawdą. Czy aby na pewno jest ona aktorką bądź piosenkarką? A może to tylko wymysł pacjentki szpitala psychiatrycznego. Czy ktoś próbuje ją zabić? A może to ona jest morderczynią? Gdzie kończy się postać, którą gra, a zaczyna ona? Fascynujące i niezwykle wciągające kino.