Pierwsze co mi się w nim nie podoba to nudna którą wieje przez cały seans. Jest zbyt wiele wydłużonych scen które powinny być krótsze. Dodatkowo twórcy oferują co chwilę beznadziejne wstawki muzyki pop która aż woła o pomstę do nieba . Co do fabuły nie będę się czepiał lecz nawet dobry scenariusz nie jest w stanie uratować tak słabej scenografii. Jak ktoś lubi oglądać filmy z tajemniczą zagmatwaną fabułą to polecam z anime bakemonogatari lub filmy Charliego Kaufmana. I jeszcze jedna rzecz wkurza mnie tak dobra opinia o tak słabym anime co dla osób które zetknęły się z tym pierwszy raz może być tym ostatnim.
Jedyne w czym mogę Ci przyznać rację, to fakt iż muzyka dla osób niezapoznanych z kinem może nie najprostsza i najprzyjemniejsza (lecz i to zapewne miało swój cel).
Poza tym - jestem żywym przykładem na to, że ten film wcale nie zniechęca do gatunku:
Dzieło premierę miało w 1997, pierwszy raz go oglądałem jakieś 6 lat później (mój pierwszy kontakt z anime innym aniżeli DB etc.) i cenie go do dziś (jak i znajomi oraz rzesze jego fanów), a że kino Satoshi Kona nie wszyscy potrafią wyczuć - to prawda znana od dawna i nie musisz tak się tym denerwować, spokojnie. Te dobre oceny nie wzięły się z powietrza.
Nie zmienia to faktu że film jest wyczerpujący, skierowany do wąskiej grupy odbiorców (co widać po ilości głosów). Nie poleciłbym go nikomu kto nie ma czasu i chęci (a tych trzeba wiele) lub nie szuka odskoczni od stereotypowych hollywoodzkich produkcji. Osobiście bardziej cenie książki od filmów które mogą być ambitne lecz znośne do oglądania.
Tak czy siak - nie widzę najmniejszego powodu by go obiektywnie nazywać "gniotem" i mimo wszystko (chodź nie lubię się na to powoływać, lecz warto przytoczyć) to tutejsze 8/10 przy tym "zamkniętym gronie" w postaci 4.500 ocen, czy 7.8 przy 18 000 głosów (imdb), jednak coś mówią. Oj, z całym szacunkiem - to nawet nie jest namiastka "zamkniętego grona" np. gatunkowego - gdzie oceny liczy się w setkach (w najlepszym przypadku).
Po prostu - tobie się nie podobało i OK, masz do tego szczere prawo, lecz z obiektywizowaniem tej opinii bym uważał. Moim zdaniem to dobre kino, lecz S. Kona nie każdemu będę wciskał - tak jak - wybacz zestawienie - I. Bergmana. Tam też można sypać "argumentami" w stylu: muza nie ta (lub jej nie ma), dialogi nudne, akcji mało itd. a poszczególne filmy i tak będą małymi dziełami sztuki, które i tak miliony docenią - wypadałoby to jednak uszanować.