nie lubię horrorów, nie lubię w kinie motywów ezoterycznych, paranormalnych; sceny z duchami w tym filmie są złe, kiczowate, hollywoodzkie w najgorszym tego słowa znaczeniu... mogłoby ich nie być, twórcy mogli położyć większy nacisk na niuanse psychologiczne, zamiast spirytystyczne; nota bene - sceny z Wiktorem Hugo to politowania godna groteska :/ Ale...
z drugiej strony jest tu pełen aury, estetyzujący klimat, jest bardzo dobra, autorska reżyseria, dobre prowadzenie aktorów i narracji; są niedopowiedzenia, jest ciekawie - nie jest źle...
Więc co? Zabawa gatunkiem, konwencją? Jeśli miało być z przymrużeniem oka, to nie wyszło, bo - przeciwnie - oczy na tym filmie były kretyńsko otwarte, jak na seansie amerykańskiego thrillera... To znaczy zatem, że to wszystko na serio..? Naprawdę? Panie reżyserze, za takim talentem..........