PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375925}

Perswazje

Persuasion
2007
7,1 7,8 tys. ocen
7,1 10 1 7798
6,0 2 krytyków
Perswazje
powrót do forum filmu Perswazje

Film "Perswazje" obejrzałam dzisiaj po raz pierwszy. Natomiast przeszło tydzień temu,
przeczytałam po raz
pierwszy książkę J. Austin pod tym samym tytułem. Był to jednak mój debiut. .
Wcześniej jednak miałam okazję obejrzeć adaptacje, takich powieści jak "Rozważna i
Romantyczna"
( z E. Thompson i K. Winslet) oraz "Dumę i uprzedzenie" ( z Keirą).
Wczoraj weszłam na forum Filmweb i przeczytałam różne opinie na temat filmu.
Gdyby nie fakt, że jestem niedowiarkiem i o wszystkim muszę przekonać się sama, opinie
niewątpliwie
zniechęciłyby mnie do obejrzenia "Perswazji". Większość zarzutów skierowanych było w
stosunku do
Sally Hawkins, więc tym krytyczniejszym wzrokiem na nią spoglądałam....
Sama wiem jak to jest, gdy najpierw sięgnie się po książkę, wyobrazi bohatera, czasem
wręcz nada całej otoczce
zbyt dużo romantyczności, a później trzeba swoją wizję skonfrontować z wizją reżysera.
Ileż ludzi tyle opinii. Nie oszukujmy się. Nie da się w 100% zadowolić wszystkich widzów.
W końcu jesteśmy ludźmi, a nie maszynami. Każdy ma swoją własną wyobraźnię,wizję,
a przede wszystkim gust, którym się kieruje, i który w efekcie decyduje o tym, czy coś nam się
podoba bądź też nie.
Tak więc ja pisząc tę opinię kieruję się swoją własną subiektywną oceną, z którą każdy może
się zgodzić
bądź też ją wyśmiać.
Zacznijmy od głównych bohaterów. Sally Hawkins i Rupert Penry- Jones jako Annie Eliot i
kapitan Frederic Wentworth według mnie byli wspaniali. Czytałam wiele opinii, na temat
filmowej Anne.
Że jest za brzydka, okropnie ubrana itp, a kapitan Frederic zbyt sztywny.
Oczywiście, każdy ma prawo oceniać tak według siebie, ale ja osobiście ani nie uważam Anne
za
brzydką, ani kapitana za sztywniaka. Kwestia urody to jak zwykle kwestia gustu, a o gustach się
nie rozmawia. Zdaję sobie sprawę, że w książce postać Anne opisana była jako kobieta, która
po ośmiu latach nabrała jeszcze większej urody i kobiecości. W filmie natomiast różnie to
wyglądało i z tym się zgadzam. Lecz prawdą jest, że w moim przypadku nie zwracałam uwagi
na jej urodę (i w życiu
choć trudno w to uwierzyć też nie zwracam uwagi na urodę kobiecą, po prostu mnie to nie
interesuje). Dlatego filmowej Anne przyglądałam się przez pierwsze 2 minuty,aby
dopatrzeć się,czym tak bardzo irytowała oglądających. I nie byłam w stanie zrozumieć czym.
Nie uważam też, aby postać Anne była jakaś ślamazarna, żałosna i godna politowania. W
książce ewidentnie było widać, że Anne to radosna, wesoła, osoba z łagodnym
usposobieniem, a także inteligentną. W filmie widziałam dokładnie to samo. Choć klimat
filmu trzeba przyznać utrzymany był w dosyć chwilami smutnych tonie.
Wcześniej pisałam, że w przypadku Anne nie zwracałam uwagi na urodę aktorki, i nie
przeszkadzały mi drobne "odchyłki "od normy (mam na myśli moje jej postrzeganie po
przeczytaniu książki i obejrzeniem filmu). Natomiast jeśli chodzi o kapitana Wentwortha było
odwrotnie. Ale nie chodziło mi o to, aby był super ciachem. Ale, aby aktor grający Frederica
potrafił oddać cechy postaci książkowej czyli mężczyzny dżentelmana, wrażliwego,
aczkolwiek zdystansowanego i po części pamiętliwego. I moim zdaniem zrobił to idealnie.
Istotnie niczego nie mogę mu zarzucić. Idealnie wpasował się w mój obraz, choć przyznaję bez
bicia, że
wyobrażałam sobie go jako bruneta z wąsikiem ;)
Wiele razy jednak miałam zupełnie inne
oczekiwania względem bohaterów, wcześniej czytając książkę, ale zawsze brałam na to
poprawkę, nie chcąc, aby moja wyobraźnia była ciasno zakrojona. Trzeba być kreatywnym i
pozwolić, aby wizja innych ludzi, pozwoliła nam rozwijać horyzonty .
Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów. Również mi odpowiadali. Jedynie postać Elizabeth
wzbudziła we mnie wątpliwości. A to przez aktorkę, która wygląda na 10 lat starszą niż powinna
być w
rzeczywistości. Tym bardziej, że różnica wieku pomiędzy Elizabeth a Anne wynosiła dwa lata.
Niewątpliwie do moich ulubionych scen należeć będą prawie wszystkie z gł. bohaterami.
Pierwsze spotkanie Anne i Frederica po tylu latach, ten pozorowany chłód i dystans. Scena, gdy
jedli kolację u państwa Musgrove i kapitan tak dobitnie dał do zrozumienia Anne, że wciąż go
boli ich rozstanie. Następnie sceny w Lymie. Ale najbardziej scena w sklepie i ich rozmowa.
Niesamowity uśmiech kapitana (Rupert niewątpliwie ma to coś). Scena, którą wiele osób
skrytykowało
gdy Anne biegnie z listem przez miasto . Ich pocałunek, a na koniec niespodzianka, jaką
uczynił Frederic
Anne ;) Jedną z ulubionych scen będzie pewnie ta, gdy Anne dowiaduje się, że Louisa
wychodzi za mąż, za kapitana Benwicka, a nie tak jak myślała Anne, że za kapitana
Wentwortha.
Teraz mogłabym pisać i pisać o moich ulubionych scenach i to tylko po pierwszym
obejrzeniu tego cudownego filmu. Już teraz widzę, że należeć będzie do moich ulubionych.
Prawdą jest, że nie obejrzałam jeszcze wszystkich adaptacji książek Jane Austin, ani nawet
nie przeczytałam jeszcze wszystkich jej książek. Teraz jednak wiem, że będę wracała do tej
ekranizacji wielokrotnie.
Koniecznie muszę nadrobić moje zaległości w wyżej wspomnianych utworach.
Przepraszam, za moje długie wywody, ale to jest u mnie normalne. Nie sądzę, abym
kogokolwiek
przekonała zwłaszcza tych, którzy już obejrzeli ten film. Nie zamierzam nawet, ale możliwe, że
ktoś przeczyta ten post i zechce obejrzeć "Perswazje". A naprawdę warto!

ocenił(a) film na 9
amopeliculas86

Jak się cieszę, że właśnie natrafiłam na Twój świeży wpis. Perswazje obejrzałam po raz czwarty, bo jest to jeden z ulubionych filmów.
Moją ulubioną sceną jest moment kiedy Anne przechodzi przez pień i zostaje uratowana przez Kapitana, oraz gdy gra na fortepianie... Lubię minimalizm, jestem wręcz fanką kontaktu wzrokowego, może to nie wiem tanie, ale cała miłość zawarta była w oczach. I w Anne i Kapitana. Jak dla mnie wszystko było prawdziwe, i ja to czułam całą sobą. I dlatego uważam, że ten film jest magiczny...

ocenił(a) film na 9
Natalie356

Podobnie jak Ty Natalio jestem fanką kontaktu wzrokowego. Moim zdaniem może on wyrazić więcej niż słowa i deklaracje. Sceny wskazane przez Ciebie też są piękne :) Bardzo lubię też tę scenę nad molo w Lymie, gdy kapitan spogląda w kierunku Anne, ona wyczuwa jego spojrzenie odwraca się w jego kierunku, ale on wcześniej odwraca wzrok ;) Dużo tych scen jest :) Zamierzam też obejrzeć wersję z 1995 roku i porównać.

ocenił(a) film na 9
amopeliculas86

Właśnie zastanawiam się, gdzie mogę obejrzeć tą wersję z 1995r...

ocenił(a) film na 9
Natalie356

Jest na internecie. Ja sobie ściągnęłam na komputer. Oglądałam dzisiaj. Tam opinię też napisałam, ale zawiera spoilery tak więc może nie czytaj zanim obejrzysz ;)

ocenił(a) film na 10
amopeliculas86

Polecam "North&South" z 2004r.-to tak w kwestii spojrzeń i minimalizmu.Napiszcie proszę czy wam też się tak podobał. Pozdrawiam.